smutek i zmeczenie
doradzaja mi co rano
bym w kerunku slonca szla
zycie okresla pokora
milosc przeplata sie z nieswoim dniem
zachacza o korony drzew
co smierdza i wloka sie
nimi kolysze
za jeden lyk nadziei
co kochal mnie latem oddalabym wszystko
przepyszna tragikomedie