Ostatnio dodane opowiadania
Najlepsze opowiadania

[SEN] Stracony czas...

Stałem na klatce schodowej u kolegi jakoś czułem że był maj, w sumie ciepło itd. nagle podchodzi do mnie kobieta, z własnego rozrachunku to jej nie znałem, jednak czułem że łączyło nas coś więcej niż tylko przypadkowa znajomość. Ukradkiem może nawet miłość i znowu to uczucie głębokie, tak jednak to była miłość. Coś do mnie mówiła przez dłuższą chwilę i na koniec dodała zdanie "odchodzę, nie szukaj mnie" (no tak moje życie opiera się na samotności nie mogło być inaczej). Widziałem ją tylko jak po skośnym chodniku szła z moim dzieckiem (którego tak naprawdę nie mam) na przystanek, żeby wyjechać gdzieś daleko, a ja nie mogłem nic zrobić aby to zmienić. Zrozpaczony położyłem się spać u siebie w mieszkaniu, następnego dnia jakoś dziwnie mi się wstało, czułem się dziwnie, ludzie wkoło patrzyli na mnie, nawet rodzina nie była zbyt zadowolona z tego że wstałem, tak jakby chcieli mi powiedzieć "dlaczego ją zostawiłeś bezczelny chamie". Jednak to nie było to o czym tak myślałem, stało się coś czego się kiedyś bałem, po dłuższej rozmowie sam nawet nie wiem o czym była, mój brat powiedział mi, że jest już połowa czerwca, tak więc dla swojej niezbyt dobrej wiadomości musiałem przyjąć że minęły już dwa miesiące a ja nic nie pamiętam. Wyjście na miasto też nie przysporzyło mi zadowolenia, kiedy znajomi z osiedla patrzyli na mnie jak na jakiegoś wielkiego zbira, który ma wbić im nóż w plecy. Nagle usłyszałem monofoniczny głos dzwonka standardowej nokii była to 3310, stara nokia szara co mnie głęboko zdziwiło, zważywszy że jeszcze "dzień wcześniej" miałem moją 6300 całkiem nie taką złą. Zobaczyłem na telefonie jakiś podpis dzwoniącego, jednak odebrałem mimo wszystko, usłyszałem tylko "młody gdzie moja kasa", "ja cie kurwa zapierdole", "zniknij bo nie wyjdziesz z tego żywy”, "no chyba że masz kasę". Wiedziałem że nie będzie to dla mnie szczęśliwa końcówka życia, więc odpowiedziałem "ale kim ty jesteś w ogóle" w odpowiedzi poleciało tylko jeszcze kilka wyzwisk pod moim kątem, po czym dzwoniący rozłączył się. Kiedy tak wskoczyłem w tryb dojścia do siebie w drodze do sklepu nieopodal zachciało mi się palić, nic dziwnego w końcu 2 miesiące temu palaczem już byłem. Zaczepiłem jednego młodego, którego już nie raz widziałem na podwórku, chłopak podrósł ale wiedziałem że już pali dlatego zagadałem, widać było strach w jego oczach mówiący żebym go nie zabijał czy coś podobnego, jednak w końcu namówiłem go na spokojnie żeby mi dał jedną "szlugę". Młodzież która w międzyczasie przechodziła z jednej strony patrzyła się na mnie krzywo a z innej niektórzy się do mnie uśmiechali, przytakiwali głową itd. jeden koleś, którego nigdy na oczy nie widziałem podszedł do mnie i z hukiem wrzasnął "masz młody kasę tylko nic mi nie rób proszę". Kompletne osłupienie wbiło mnie praktycznie w ziemię, kiedy zauważyłem że gość podrzucił mi do ręki jakieś 2000 zł i praktycznie bez słowa odszedł dzieciak, który poczęstował mnie z papierosem stał z niedowierzaniem, że nic kolesiowi nie zrobiłem zapytał mnie czy coś mi się na mózg nie rzuciło, przez dłuższą chwilę rozmawiałem z nim o tym co mi się przytrafiło, z prześwitami, o tym, że od kogo on będzie towar kupował, że już nie musi mi oddawać żadnej kasy chociaż wisi mi 12 tysięcy. Telefon znów zaczął dzwonić ten sam podpis w nim i ten sam głos, że został mi jeden dzień na spłatę inaczej moja głowa zawiśnie u niego na ścianie. Wtedy zdałem sobie sprawę że przez ostatnie dwa miesiące, które wcięło z mojego życia narobiłem sobie przyjaciół i oczywiście wrogów. Stałem się dilerem narkotyków rozbójnikiem, chyba też mogłem kogoś zgwałcić. Dziwne okazało się dla mnie to wszystko tym bardziej, że wcześniej nie miałem takich zapędów, czasem tylko jakiś skręcik ze znajomymi ale nie przesadzałem. Dzieciak, który uświadomił mnie, że to ja jestem zbirem i ześwirowałem a nie on, powiedział, że gdzieś niedaleko mieszkają jacyś Azjaci, którzy są w stanie mi pomóc odzyskać pamięć i dawne życie. Zdecydowałem, że ruszam natychmiast, nie był do końca pewien czy to prawda ale zdecydował, że może iść ze mną wiedziałem, że nie tylko tamci kolesie są w pogoni za mną i tak właśnie się stało w tym samym momencie zauważyłem samochód, z którego wysiadało kilku kolesi i zaczęli biec w naszą stronę. Ucieczka rozpoczęła się w mig zaraz po tym trafiłem na jakąś wysoką trawiastą górę, której nie można było przejść mimo prób a wielcy kolesie którzy chcieli mnie niemiło powitać zbliżali się niezmiernie szybko. Jedyną drogą była ucieczka przez mocno uczęszczane tory, zdecydowałem, że nie mam innego wyjścia kiedy znalazłem się na torach...

Tutaj zadzwonił dzwonek budzący mnie do pracy... to jest koniec tego snu... dokończenia pewnie nie poznam... tak jak i wy... przykro mi...