Apollo ( książka wydana)

Rozdział 1. fragment

Wydawnictwo: Wydawnictwo Krakowskie, Rok wydania: 2009, Ilość stron: 112, Format: 12.5x19 cm, ISBN: 978-83-606-5833-8


 


Podeszła do niej i ją przytuliła. Dziewczyna wykrzywiła się i
nie oddała uścisku.
- Tosia, jedziemy do domu.
Nie trzeba jej było tego powtarzać. Wyszła szybko przed szpital i
zaczekała na mamę przy samochodzie. Rozkoszowała się chłodnym powietrzem
, w którym dało się wyczuć wilgoć. Niedługo niebo zacznie ronić krople
deszczu, jak łzy wylewane nad niedolą ziemskiego padołu.
Kiedy Tosia znalazła się w domu od razu poszła do swojego pokoju.
Zatrzasnęła drzwi i oparła się o nie ciężko. Odszukała swoją mp3 i
usiadła w oknie z kolanami pod brodą. Niebo poszarzało , w pokoju
zapanował półmrok. Deszcz zaczął bębnić o szyby. Krople tańczyły
w powietrzu. Zaczęło grzmieć. Niebo raz po raz rozświetlała błyskawica.
W ciemnym pokoju można było odróżnić tylko przygarbioną dziewczęcą
sylwetkę na tle okna. Samotna łza spłynęła po szybie na podobieństwo
setek innych kropli na dworze. Dziewczyna miała przymknięta oczy.
Kosmyki włosów opadły niesfornie na jej bladą twarz. Zapadła noc.
Błyskawice nadal rozświetlały upiornie niebo nad miastem. A ona dalej
trwała w bezruchu. Gdyby nie miarowy oddech, można by ją wziąć za trupa.
******
Dziewczyna ocknęła się w nocy. Nadal siedziała na oknie w dosyć
niewygodnej pozycji.
Zaczęła się zastanawiać co ją obudziło. Po chwili uświadomiła sobie , że
komórka wibruje jej w kieszeni. Wyciągnęła ją szybko i otworzyła klapkę.
Borys przysłał jej sms'a.
"Wiem , że nie śpisz. A jeśli śpisz to odczytasz to rano. Martwię
się o ciebie!"
Tosia przymrużyła oczy. Wzięła koc z łóżka i usadowiła się wygodniej na
oknie. Odpisała Borysowi, i tak była pewna , że już nie zaśnie.
"Nie śpię, nie śpię. A ty co robisz o tej godzinie w stanie
przytomnym?"
Oczekując na sms'a spojrzała przez okno. Nigdy nie widziała
świata tak pięknego jak o tej godzinie. Na ulicach było pusto. Latarnie
rzucały miodowy blask na kałuże deszczu na chodniku. Ciemność wślizgnęła
się do wszystkich zakamarków ulicy. W oddali świeciło się miasto.
Pobłyskiwało setkami neonów, nielicznych o tej godzinie aut, oknami
domów, sklepów. Wiatr delikatnie mierzwił korony drzew. Po wieczornej
burzy zostały tylko kałuże. Niebo było czyste, widać było wyraźny,
srebrzysty sierp księżyca. Po mokrym trawniku przemknął szaro- rudy
dachowiec.
Z zamyślenia wyrwał Tosię dźwięk wiadomości.
"Nie mogłem zasnąć. Myślałem o ty i o owym. O tobie...Jak się
czujesz?"
Odpisała pośpiesznie. Palce wprawnie śmigały po klawiszach.
"Nie wiem. Nic nie wiem. Nie wiem co ze sobą zrobić."
Ponownie popatrzyła przez okno. Teraz ulicą szedł jakiś pijak zataczając
się na boki. Zdecydowanie psuł swoją osobą magię nocy .
Następny sygnał obwieścił przyjście wiadomości.
"Ja też nie wiem. Wiem , że Apollo był dla Ciebie najważniejszy.
Ale ja mam dodatkowe zmartwienie…"
Tosia odczytała sms'a z bijącym sercem. Potem jeszcze raz. Nie
była pewna czy dobrze zrozumiała aluzję. Już chciała odpisać , gdy jej
wzrok padł na zdjęcie malutkiego Apolla. Wzięła je szybko do ręki.
Wyszeptała
- Jestem beznadziejna. Jak mogę? On nie żyje. Nigdy nie będzie tak jak
kiedyś. Nigdy.
W przypływie złości cisnęła zdjęciem o podłogę.
Szkło rozbiło się ma kawałeczki. Tosia osunęła się na kolana . Drżącymi
palcami zaczęła zbierać odłamki szkła. Łzy płynęły ciurkiem po jej
bladych policzkach. Wiele razy przecięła się ale nic sobie z tego nie
robiła. Podniosła zdjęcie do góry. Z czułością pogłaskała pysk źrebaka
zostawiając czerwone plamy. Teraz zdjęcie było całe umazane we krwi.
Dziewczynę przeraził ten widok. Rozszlochała się na głos. Płakała długo.
Bardzo długo. Wkrótce wstrząsał nią tylko dreszcz. Nie miała już łez do
wypłakania. Łzy przynosiły ulgę.