tak sworzyłeś świat ubogi
dokoła fala trwogi
niczym nieskalane dłonie
gdyż przesadnie dałeś o nie
nie dostrzegasz nas w rozterce
siekasz poranione serce
otaczasz nas , istniejesz, blisko
chcialabym zrozumieć wszystkko
chorobami poniżeni,
bezgranicznie zawstydzeni
cios za ciosem , konsekwentnie
marnotrawimy siebie doszczętnie
nie wiesz ile znieść zdołamy
kiedy całkiem się poddamy
czy nie dosyć Tobie świętych
nie popieram kolan zgiętych
przywróć ład więc, odprężenie
przecież kochasz nieskonczenie