Ostatnio dodane felietony
Najlepsze felietony

Inwalidzi - z cyklu felietony z 2008 roku

Inwalidzi ???

Nie spodziewałam się, że moja firma zatrudnia tyle osób poszkodowanych przez los. Mówię oczywiście o inwalidach. Wystarczy spojrzeć na miejsca zarezerwowane dla wspomnianych. Pełna obsada, jak mawiają w pewnych kręgach. Chociaż znaczka informującego o inwalidztwie, nie dostrzegłem na żadnym zaparkowanym samochodzie. Jacy to inwalidzi? Z reguły, są to zmęczeni życiem i pracą ludzie około 30-tki lub nie wiele ponad, niemający czasu szukać miejsca na innych koncernowych parkingach. Jeszcze musieliby dojść z takiego parkingu 50 metrów. Później kończąc pracę przejść na parking drugie 50 metrów. To może się okazać wysiłkiem ponad ich możliwości i siły. Zakwaszenie mięśni murowane. Przecież większość tych „inwalidów”, na drugą stronę ulicy też jeździ samochodem, obawiając się, że gdyby szli pieszo, to mógłby ich samochód przejechać. Czasami słyszę „parkuję regularnie na miejscu dla inwalidów, bo inne są zawsze zajęte”. „Od roku nie widziałam ani jednego inwalidy, który by tu parkował”. I to jest prawidłowe, perspektywiczne myślenia. Gdy w przyszłości będą schorowanymi 50-cio latkami, albo nie daj boże, inwalidami, to przecież żaden młody nie zrobi im miejsca w autobusie, nie pomoże przejść przez drogę a o znalezieniu miejsca na parkingach niech już dziś zapomną. Teraz pomyślicie, że jestem „zwapniałym”, na dodatek upierdliwym „zgredem”, który za chwilę wymarzy sobie, aby młodsi kłaniali się starszym używając zwrotu „dzień dobry”, aby używali trzech zaczarowanych słów: proszę, przepraszam, dziękuję. O nie, na to nie liczcie - jeszcze tak daleko w sklerozie się nie posunąłem.

Kilka lat temu na parkingu jednej z elektrowni Południowego Koncernu Energetycznego zdarzały się podobne sytuacje. Dyrektor zarządził, by tym, niesfornym kierowcom, na przedniej szybie na wysokości oczu naklejać kartkę z napisem „Parkujesz-zdrapujesz”. Poskutkowało.

Może i teraz warto spróbować tej metody?