Ostatnio dodane felietony
Najlepsze felietony

Zakazany owoc - z cyklu felietony z 2008 roku

Zakazany owoc.

W naszej firmie podobnie jak w wielu innych Internet pełni bardzo istotną rolę. Prawie każdy z nas, ja także, korzysta z niego praktycznie na okrągło. Używanie dobrodziejstw techniki, a więc między innymi sieci komputerowej do spraw firmowych jest pożądanym i szczytnym celem. Pomaga nam podnieść wydajność naszej pracy, poprzez chociażby możliwość szybkiego odnalezienia interesujących nas i potrzebnych informacji. Problemem staje się jednak cyberslacking, czyli przeglądanie w czasie pracy stron, nie mających nic wspólnego z wykonywaną pracą. I tu rodzi się problem. Jak temu zaradzić? W naszej firmie blokuje się dostęp do pewnych serwisów WWW. czy poszczególnych domen internetowych. Nie chcę się jednak nad tym rozwodzić, aby nie urazić informatyków, którzy nam serwują ten pasztet. Interesuje mnie raczej pytanie jaki to ma sens i czy w ogóle ma?  Zablokowana Nasza Klasa, przyblokowane Youtube, nie funkcjonują strony poświęcone sportowi np. rolandgarros.com, nie mówiąc o stronach z grami czy dla dorosłych. Jednym słowem jesteśmy kontrolowani. I wszystko dla naszego dobra i zgodnie z prawem. No i tu się rodzi pytanie?     

„Dostęp do strony http://rolandgarros.com/ został zablokowany, ponieważ zawierała treści, z których korzystanie w czasie pracy jest zabronione zgodnie z obowiązującym "Regulaminem korzystania przez pracowników PKE z powierzonego sprzętu komputerowego i oprogramowania" (załącznik nr 2 do Zarządzenia 26/2006) lub inne treści nie związane wykonywaniem obowiązków służbowych. Informacja o próbie nawiązania połączenia została zapisana w dzienniku zdarzeń systemu i może być przedmiotem dalszych analiz w przyszłości.

Klasyfikacja strony: Gry online

W przypadku wątpliwości co do zasadności blokowania tej strony prosimy o kontakt z [email protected] ".

Co ma tenis ziemny wspólnego z grami komputerowymi?

 Czy przytoczony punkt regulaminu (przeczytałem dokładnie wszystkie 26 stron i 2 załączniki) akurat tyczy tego zjawiska? Właściwie pod ten punkt można podciągnąć wszystko co nie jest związane z energetyką. Zablokować Onet, Interię i WP. Ze znanych witryn dostępne powinno być tylko CIRE. I to też nie wiem czy całkowicie? Bo jeśli się przyjrzymy dyskusjom jakie tam są prowadzone, to zaczynam mieć wątpliwości. Proponowałbym nie instalować Windows Media Playera, Gadu-Gadu, Win Ampa i paru innych programów oraz potrzebnych do tego sterowników. I tak, tylko informatycy mają uprawnienia administratora, więc nie powinno z tym być zbytniego problemu. Czy blokowanie dostępu do sieci internetowej jest legalne w świetle przepisów unijnych? Podobno nie. Słyszałem o wyrokach sądowych, które stwierdzają, że Internet jest taką samą zdobyczą cywilizacyjną jak telefon i w związku z tym dostęp do niego powinien być podobnie traktowany. Chyba, że wrócimy do czasu rozmów kontrolowanych. A przecież i tak to jest robione. Patrz comiesięczne zestawienia billingów telefonicznych. Wydaje mi się, że w tym wypadku chodzi o coś innego. Wiemy dobrze, że dla każdego pracownika nadrzędnym jest zakres jego obowiązków jaki podpisuje i z tego powinien być rozliczany. Jeśli jednak wychodzi się z założenia, że jeśli klient nie będzie mógł buszować w sieci, to będzie lepiej pracować, to grubo się mylimy. Internet stał się obecnie takim substytutem dawnego chodzenia na kawkę i papieroska. Czy poprzez fakt surfowania pracownik jest mniej wydajny niż kiedyś? Wiadomo - zawsze i wszędzie znajdzie się jakaś czarna owca, która będzie przeginać. Wtedy jednak wystarczy ją ustawić na odpowiedni tor i tyle. To rola dla kierownika. Nie zawsze drastyczne metody są najefektywniejsze. Bo przecież jak ktoś się trochę zna na tych internetowych mykach, to jak będzie chciał odwiedzić i pooglądać pannę Zuzę to zajdzie do niej od tyłu albo jeszcze z innej strony. Ale nie o tym miałem pisać. Pamiętajmy, czasem hasło żyj i daj żyć innym – naprawdę się w naszej szarej codzienności sprawdza. Jednak, aby tak pojmować pewne sprawy trzeba od czasu do czasu być przysłowiowym luzakiem. Oczywistym jest, że jeśli ktoś chce olewać pracę to komputer w tej kwestii stwarza mu nieograniczone możliwości. Możemy na pececie godzinami czytać offline książkę elektroniczną albo grać w gry komputerowe i wszystko jest możliwe bez Internetu. Powiem więcej, jak ktoś chce się obijać to może godzinami dłubać w nosie lub w inny sposób strugać wariata i do tego także Internet mu nie jest potrzebny. Odpowiedzmy sobie na podstawowe pytanie: ile godzin, z tak zwanych godzin pracy naprawdę pracujemy? Socjolodzy stwierdzają, że 5 godzin to już pracoholizm. Co robimy przez pozostały czas? A takie pojęcie jak nielimitowany czas pracy znacie? Ile Ci nielimitowani pracują na dobę? W Południowym Koncernie Energetycznym czas pracy rejestrowany jest przez używanie dyskietek, za pomocą których potwierdzamy nasze wejście do pracy i wyjście z niej. Znam jednak firmy, w których sam pracownik stwierdza, ile godzin przepracował w danym czasokresie, bo nikt tego nie rejestruje. To dopiero jest ciekawostka. Takie firmy powinny rodzić samych pracoholików. Natomiast ile faktycznie ktoś przepracował nikt nie wie. W komedii Stanisława Barei Poszukiwany poszukiwana - Mieczysław Czechowicz badał zawartość cukru w cukrze. Ja stawiam pytanie: ile jest czystej pracy w czasie naszej pracy?

Miało być o Internecie a znowu wyszło o pracy. Typowe zboczenie. Jak mawia moja żona, gdy wracam do domu: problemy z pracy zostaw za drzwiami. Łatwo powiedzieć – za drzwiami, a drzwi się nie domykają.