Ostatnio dodane opowiadania
Najlepsze opowiadania

Margo

Gwoli wyjaśnienia chciałabym tylko napisać, że tekst niżej zamieszczony opublikowany jest również na innych portalach/stronach poświęconym młodym pisarzom. tak gdyby ktoś chciał mnie posądzić o plagiat. ; )

 

Jak za kratami. Dokładnie tak się czuję - jak za kratami.
Odcięta od świata, rodziny, przyjaciół. Od życia. Nawet niebo straciło swój kolor. Słońce nie świeci tak jasno, a księżyc zgubił swój blask i wygląda jak zwykła gwiazda. Tylko większa.

Prycham przechodząc obok Rudej. Myśli, że jest
kimś, bo to jej ostatni rok. Za miesiąc stąd się wyprowadzi, a za nią przyjdą trzy inne; pierwszaki. Na początku nawet ją lubiłam, była taka piękna, mądra, dostojna. Doskonała.

Nie, nie jest doskonała. Teraz to widzę. Ma krzywe
zęby, jest za wysoka, pali, przeklina, a do tego się garbi i jest puszczalska. A co zabawniejsze, nie jest tu jedyną taką.

Tak naprawdę rządzą tu trzy ekipy: Rudej, Szpilki i
Loczka. Jeśli nie jesteś w gangu którejś z nich, giniesz na miejscu. Odkąd napadła na mnie banda Loczka, trzymam się Szpilki. To moja spłata długu wdzięczności. Ekipa Rudej tak zgnoiła jedną drugoklasistkę, że dyrekcja miała ją przenieść na drugi koniec Polski. Biedna. Nie opłaciło jej się kablowanie.
Ruda poszła do niej osobiście i tak ją wystraszyła, że dziewczyna popełniła samobójstwo.

I niech mi ktoś teraz powie, że to renomowane
liceum z internatem! Ciekawa jestem, czy gdyby rodzice zdawali sobie sprawę, co tu się dzieje po szkole, też by mnie tutaj tak chętnie wysłali. Szczerze w to wątpię. Dla jasności – ja tu się sama nie pchałam.

 

Kwiaty tak ładnie pachną, wiecie? Och, tak bardzo
chciałabym znów usiąść na łące, wdychać świeże powietrze, gonić wiatr...!
Zamykam oczy i wspomnienia same wracają.

Każdy popełnia błędy, to przecież ludzka rzecz.

Pamiętam jak szłyśmy polną ścieżką. Ja i moja
siostra. Niebo miało wtedy odcień błękitu, nie było ani jednej chmurki.
Spacerowałyśmy, śmiałyśmy się.

Małgorzata i Katarzyna.

Ona była artystką, wieczną optymistką, piękną i
powabną, mądrą, dostojną. Doskonałą. Rodzice mówili do niej Margo, bo to tak artystycznie brzmiało. Ja byłam dla nich Kaśką. Starszą, córką, która jest bardzo dobrą uczennicą. Nic po za tym.

Nie, nie chowam urazy. Ani do nich, ani do niej.

Zachód słońca.

- Spójrz jaki piękny motyl – uśmiecha się. Kiedy się tak uśmiecha, jest jeszcze ładniejsza. Kocham ją za to, ale czasami
nienawidzę. – Tata mówi, że ja też wyrosnę na takiego pięknego motyla. Jak myślisz, ma rację? – Właśnie wtedy jej nienawidzę. Gośka nie czeka na moją odpowiedź. – Tak wiele jeszcze przede mną. 

- Dwanaście lat ci nie wystarczy?

Patrzy na mnie zdziwiona, idziemy dalej. Znowu
słychać nasz śmiech i wtedy Margo się przewraca o kamień. Próbuję jej pomóc wstać.

A w około kwiaty zmieniają kolor.

 

Otwieram oczy i znowu jestem w tym przeklętym
budynku. Zajęcia dawno się skończyły. Przez małe okienko w korytarzu widzę zachodzące słońce. Chcę wybiec na zewnątrz zobaczyć to z bliższa, ale nie pozwalają mi. Chcę się buntować, gdy nagle widzę jak Szpilka macha na mnie
ręką. Idę w tę stronę i podążam wzrokiem za jej palcem.

W pokoju Rudej jest mnóstwo kwiatów, a ona sama
wpatruje się w jednego nich. Jest taka piękna w tej swojej bezczynności!
Podchodzę bliżej i słyszę jak mówi:

- Tak wiele jeszcze przede mną.

Uśmiecha się, jest jakby odrodzona. Tak bardzo jej
nienawidzę.

- Myślisz, że trzy lata ci wystarczyły? – Patrzy na
mnie dziwnym wzrokiem. Jakby... przerażonym. – Nie jesteś doskonała. – Szepczę prosto do jej ucha, poczym chwytam ją za głowę i uderzając nią o stół, wyrywam garść włosów.

- Powyrywam ci te rude kłaki!!! – wrzeszczę uderzając coraz mocnej. Szukam czegoś, co chociażby przypomina kamień. Nie znajdując nic, przesuwam się do ściany.

Potem czuję tak mocne ramiona oplatają moje.
Wierzgam, gryzę, krzyczę. Dziwnie splatają moje ręce, mam wrażenie jakby mi je łamali.

Wynoszą mnie z jej pokoju. Kątem oka widzę, jak
białe bratki zmieniają kolor na czerwień.

Nie jestem wariatką, nie jestem wariatką... Nie
zwariowałam!!!

Woźna zamyka mosiężne drzwi.

Ostatnie promienie słońca muskają złotą tabliczkę
nad drzwiami głównymi:

 

 

Oddział Kliniczny
Psychiatrii II.

Oddział psychiatryczny
dla młodzieży.