Ostatnio dodane opowiadania
Najlepsze opowiadania

Złoty klucz do Tajemnic Historii

I.

Złoty klucz do Tajemnic Historii,
W zamyśle Bożym w swym przedistnieniu się tlił,
Na nić czasu przez Anioły nawleczony,
By przez tysiąclecia towarzyszyć epopei ludzkości,

Nim leżąca w dorzeczu Tygrysu i Eufratu Mezopotamia,
Przez wiele tysiącleci rozkwitać poczęła,
Będąc kolebką władzy i oświecenia,
Miejscem wynalezienia pierwszego pisma,

Nim wzniesiono w starożytności egipskie piramidy,
Nim Wielki Sfinks w kamieniu został wykuty,
Nim zbudowano wiszące ogrody Semiramidy,
Nim stanął na nogi Kolos Rodyjski,

W nim zaklętą została wielka Ludzkości Tajemnica,
W upływ ziemskiego czasu wrzucona niczym w przepaść,
Ręką Wszechmocnego znającego sekrety wszechświatów Boga,
By nurtować mędrców przez kolejne tysiąclecia...

II.

Złoty klucz do Tajemnic Historii,
Zaklęli dawno temu starożytni egipscy kapłani,
By ludzkości towarzyszył przez wszystkie wieki,
Strzegąc wiernie największych tajemnic przeszłości,

By współczesnych wyobraźnię rozniecał z głębi wieków,
Zapomnianym dziedzictwem wielkich faraonów,
Blaskiem ukrytych w komnatach grobowych wyśnionych skarbów,
Strzeżonych milczeniem wykutych w wnętrzach piramid labiryntów,

By niczym najpierwsze wymarłych neandertalczyków krzesiwo,
Spowitą mrokami dziejów przeszłością rozniecał ciekawość,
Rozpalając ją niczym niegdyś wieczorną porą,
Koczownicy płomienie kłaniające się gwiazdom,

By letnimi wieczorami skłaniał do refleksji,
Nad historii rodzaju ludzkiego niezliczonością tajemnic,
Nad mnogością enigmatycznych zagadek przeszłości,
Nad zawiłością poszczególnych narodów zakrętów dziejowych…

III.

Złoty klucz do Tajemnic Historii,
Ukryty jest w cieniu starożytnych egipskich piramid,
Złotymi piaskami pustyni przysypany od tysiącleci,
Z nocnego nieba okiem troskliwej Izydy strzeżony,

Od wieków w największej tajemnicy spoczywał,
Pod zasnutym domysłami Sarkofagiem Ozyrysa,
Pośród krystalicznie czystego jeziora,
Zatopiony w wygasłych z biegiem czasu Egipcjan wierzeniach,

Lecz gdy na czele wielotysięcznej armii,
Zbliżał się ku Egiptowi Aleksander Wielki,
Wykradł go stamtąd przebiegły Anubis,
Unosząc wraz z sobą do świata podziemi,

Zaś staroegipski święty kamień Benben,
Miejsc jego ukrycia mógłby zdradzić wiele,
Lecz przemówić nigdy nie będzie mu dane,
Do końca świata pozostanie niemym kamieniem…

IV.

Przed tysiącleciami wędrowały ku jego tajemnicy,
Oddanej bogom, natchnionej Enheduanny myśli,
Księżycowymi nocami tworzącej swe hymny,
By przybliżyć się nimi ku historii ludzkości,

Gdy sumeryjscy astronomowie ruch Jowisza śledzili,
Nieprzeciętnymi umysłami wyprzedzając swe czasy,
Ku jego tajemnicy nieznacznie się zbliżyli,
Uporczywie długimi nocami wpatrując się w gwiazdy,

Zaszyfrowany jest on w znaczeniu poszczególnych wersów,
Starożytnego Eposu o Gilgameszu,
Utkanego z niezwykłości starosumeryjskich mitów,
Zrodzonych letnimi nocami w wyobraźni Sumerów,

Lecz miejsca jego ukrycia Utnapisztim roztropny,
Przenigdy nie zdradził mocarnemu Gilgameszowi,
By pozostał nieodkryty przez kolejne wieki,
By Homer go ukrył w pieśniach Odysei…

V.

Gdy przed wiekami starożytni Sumerowie,
Zaklinali swe myśli w pierwsze pismo klinowe,
Osuszając swe kruche tabliczki gliniane,
Przedwiecznego słońca ciepłym blaskiem,

Budząca się z snu głębokiego Historia,
Obrazy, które senną wyobraźnią swą odmalowała,
Zaklęła nieświadomie w wyszeptane półgłosem słowa,
By niosły się echem przez kolejne tysiąclecia,

Kształtując przez wieki postawy ludzkości,
Na polach rozmaitych meandrów dziejowych,
I niezliczonych w dziejach świata wojen straszliwych,
Prócz okrucieństwa rodzących heroizmu akty,

I wędrując przez świat, w Cylindrze Cyrusa,
Historia niewidzialną ręką go ukryła,
By odnalazł się dopiero w Kodeksie Justyniana,
Po upływie lat przeszło tysiąca…

VI.

Złoty klucz do Tajemnic Historii,
Zawieruszył się w cieniu wiszących ogrodów Semiramidy,
Gdzie zgubiła go roztargniona Amytis,
Gdy wspomnieniom nocy poślubnej oddawała swe myśli,

Zsuwając się niepostrzeżenie z jej piersi,
Gdy nosiła go na smukłej szyi,
Ukrytego starannie pośród swych klejnotów drogocennych,
By monarchów nie przyciągał spojrzeń zawistnych,

Rozniósł się jego niesłyszalny brzęk,
Pośród babilońskich pałaców pozłacanych posadzek,
I przez kolejne wieki wciąż echem się niesie,
Dla historyków starożytności pozostając niegasnącym natchnieniem,

Zradzając nocami przy księżyca pełni,
W umysłach drzemiących archeolożek tajemnicze sny,
O zatapiającej się w wspomnieniach swej ojczystej Medii,
Przeglądającej się niegdyś w oczach Nabuchodonozora Amytis…

VII.

Złoty klucz do Tajemnic Historii,
Strzeżony jest przez potężne antyczne posągi,
Ich wymownym spojrzeniem marsowym,
Bijącym bezlitośnie z wykutych w kamieniu oczu pustych,

Bez wyraźnie zarysowanych dłutem rzeźbiarza źrenic,
By te miejsca jego ukrycia nie zdradziły,
Bijącym i z martwego kamienia błyskiem wymownym,
Zawsze głodnym wiedzy pasjonatom przeszłości,


By powszechnie przez wszystkich podziwiane,
Sekretów historii nie wyszeptały,
Z dalekiej przeszłości szeptem niesłyszalnym,
Lecz uśpioną wyobraźnię niekiedy rozniecającym,

By z gablot muzealnych obejmując spojrzeniem dumnym,
Spragnionych wiedzy turystów tłumy,
Świadectwem pozostały jedynie milczącym,
Epoki, która odeszła bezpowrotnie…

VIII.

Złoty klucz do Tajemnic Historii,
Zatopiony był w starożytnych królów klejnotach koronnych,
Na głowach siwowłosych monarchów tajemniczo skrzących,
Wkutych w mosiężne korony oczkach rubinowych,

Im okazalsza spoczywała korona,
Na głowie niejednego starożytnego króla,
W tym większą pychę starca wbijała,
Gdy dumnym spojrzeniem swe ziemie obejmował,

I niejeden z nich swe rządy sprawował despotycznie,
Zasiadając na bogato zdobionym tronie,
Zaślepiony przez chore nieziszczalne pragnienie,
Skupienia w swym ręku władzy nad światem,

I zaraz rozkazywał wznosić z swą podobizną statuę,
By przez przyszłe wieki upamiętniała jego imię,
Górując nad niejednym nieistniejącym dziś miastem,
Wiernych poddanych niekiedy przepełniała strachem…

IX.

Zaklęty był w niezliczonych iskrach złotych,
Trzaskających spod potężnych młotów kowalskich,
Wykuwających dla starożytnych królów mosiężne korony,
Najczystszym zlotem wkrótce powleczone,

By niebawem ozdobiły ich skronie,
Zsyłając nań starożytnych bogów łaskę,
By roztropnie władali każdy swym ludem,
Powierzonym w opiekę swych umierających ojców testamentem,

Bowiem każda maleńka złota iskierka,
Złoty klucz do Tajemnic Historii skrywa,
W mistycznej tajemnicy swego istnienia,
Nim na zawsze zagaśnie w mroku zapomnienia,

W tej jednej krótkiej swego istnienia chwili,
Nim do nieznanej ludzkości wieczności wszechrzeczy,
Cichutko a niepostrzeżenie się ulotni,
Zdąży poznać całego świata tajemnice przeszłości…

X.

Ukryli go swymi tajemnymi zaklęciami perscy magowie,
W następujących po sobie wiekopomnych zdarzeń horyzoncie,
Na kartach kronik odnotowanych przez Historię,
Na pergaminie czasu niewidzialnym piórem,

Gdy wedle sprawiedliwych wyroków Historii,
Okrutnych starych królów mosiężne korony,
Po posadzkach pałaców w kąt się potoczyły,
Spadając z głów przez spiskowców mieczami ściętych,

Gdyż niejeden zaślepiony przez własną pychę,
Nie liczył się wcale z poddanym mu ludem,
Krzesząc z serc swych poddanych nienawiści iskrę,
Rozniecającą z czasem wielkich buntów zarzewie…

Lecz płaszcz czasu tysięcy lat upływających,
Nie zagasił wielkich tradycji ludów starożytnych,
W wspomnieniach siwowłosych starców niegdyś się tlących,
Kolejnym pokoleniom wnuków ustnie przekazywanych…

XI.

Złoty klucz do Tajemnic Historii,
Ukryty jest w dziewiczych lasach i borach prastarych,
Przez rzeczne demony chciwie pożądany,
Przez leśnych faunów zazdrośnie strzeżony,

Gdzie na porośniętych mchem pogańskich uroczyskach,
Tańczył zauroczony nimi blask księżyca,
Kładąc się cieniem na leśnych wrzosowiskach,
Perląc krople rosy w wysokich trawach,

Gdzie przed wiekami duchy celtyckich druidów,
Spiskowały długimi nocami przeciw Imperium Rzymskiemu,
Pomagając z zaświatów w jego obaleniu,
Niesłyszalnymi podszeptami jątrzącymi gniew celtyckich wodzów,

Gdzie w mrokach pradziejów przy księżyca pełni,
Wznosili rzewne modły słowiańscy żercy,
Upraszając u swych bogów darów szczodrych,
Dla swych książąt wszelakiej pomyślności…

XII.

Złoty klucz do Tajemnic Historii,
Wyśnił przed wiekami wielki wódz Wercyngetoryks,
Gdy pośród długich księżycowych nocy,
W snach objawił mu się on zaklęty,

Gdy ukazał mu się on we śnie,
Zaklęty w szaleńczym celtyckich rydwanów pędzie,
Czymś, co choć tak nieuchwytne pozornie,
U celtyckich starców budziło rzewne wspomnienie,

Gdy starożytne celtyckie rydwany,
Przez nieustraszonych jeźdźców niegdyś dosiadane,
Mknęły siejąc postrach przez dziejowe mroki,
Aż ku niedosięgłej Imperium Rzymskiego granicy,

Gdzie błysk jego odbił się w ostrzu miecza,
Rzuconego na szalę przez zuchwałego Brennusa,
Gdy warunkiem z rąk Celtów Rzymu wykupienia,
Była fałszywa waga tysiąca funtów złota…

XIII.

Złoty klucz do Tajemnic Historii,
Swym tajemniczym skrzącym blaskiem złotym,
Rozkochał w sobie niegdyś pierwsze powiewy wiosny,
Snujące się nieśmiało pośród pól zaśnieżonych,

Uwiódł niegdyś delikatną wiosnę,
Niezliczonością tajemnic strzeżonych swym blaskiem,
Przyobiecując rąbka tychże uchylenie,
Gdy stopi gniew zimy swego uśmiechu powiewem,

By roztapiając ostatnie śniegi,
Odsłoniła przed ludźmi starożytnych kultur zabytki,
Pośród wiosennych roztopów prześwitujące z ziemi,
Wyłaniające się z swych kokonów błotnej mazi,

By uradowywały serca archeologów,
Uwolnione z srogich niepamięci okowów,
Łaskawością dobrotliwego przemijającego Czasu,
Rokrocznie wydzierającego zachłannej ziemi część jej sekretów…

XIV.

Delikatny a potężny wschód słońca,
Odmalowany na twarzy starego bramina,
Mógłby o nim opowiadać bez końca,
Nad jego tajemnicą rozpływając się w zachwytach,

Lecz dumnie wznosząc się ponad horyzont,
By niebawem po kopule Tadż Mahal spłynąć,
Skrzącym blaskiem zarazem ją okraszając,
Niczym najdrogocenniejszemu klejnotowi majestatu jej dodając,

Pozostawił w duszach braminów ziarno niepewności,
Co do wielkich Indii wielkiej tajemniczej przeszłości,
Zatopionej niczym lazuryt w morzu starożytności,
Utkanej wielkich ludów, kultur i imperiów historiami,

By zraszane niczym deszczem braminów domysłami,
Maleńkie ziarenko niezgłębionej przeszłości,
Wystrzeliło ku galaktykom cedrem rozłożystym,
Bujnym mnogością rozgałęzień hinduskiej filozofii…

XV.

Mógłby o nim opowiadać i blask księżyca,
Odbijający się nocami w królowej Kleopatry szmaragdach,
Tańczący zatopiony w jej źrenicach,
Głaszczący delikatnie jej kobiecą twarz,

Poznał on liczne jego sekrety,
Przysłuchując się nocnym rozważaniom Hypatii z Aleksandrii,
Która miast głowę do snu złożyć,
Nad tajemnicami wszechświata oddawała się refleksji,

Poszukując w mrokiem spowitych,
Zakamarkach aleksandryjskiej biblioteki,
Przy nikłym świetle kaganka oświaty,
Rozwiązania nurtujących ją historii świata tajemnic,

Poszukując wyśnionego w dzieciństwie klucza,
Otwierającego zamknięte wrota do wszelkich tajemnic wszechświata,
Które przed tysiącleciami ledwo co uchyliła,
Dociekliwymi domysłami natchniona Enheduanna…

XVI.

Złoty klucz do Tajemnic Historii,
Zaszyfrowany jest w zapiskach średniowiecznych kronik,
Które nie szczędząc bezcennych kart pergaminowych,
Trwałym inkaustem zapisali mnisi,

Niegdyś w spowitych mrokiem czeluściach zamkowych lochów,
Ukrył go skrzętnie siwobrody krzyżacki komtur,
By strzegł największych tajemnic zakonu,
Przed dociekliwością umysłów krytycznych historyków,

Lecz miejsce jego ukrycia zdradził szczęk mieczy,
Ciekawskiemu wiatrowi w wielkim zgiełku bitewnym,
Snującemu się smętnie po polach rozległych,
Przelaną krwią rycerską przed wiekami uświęconych…

Na spowitych mgłą tajemnicy Grunwaldu polach,
Gdzie w szczęku oręża niegdyś wykuwała się historia,
Przez uczonych kronikarzy z zasłyszanych opowieści spisana,
Ku serc pokrzepieniu na długie lata…

XVII.

Złoty klucz do Tajemnic Historii,
Zawieruszył się w mroku murów klasztornych,
Choć dawno temu już opuszczonych,
Przez duchy starych mnichów nocami strzeżonych,

Choć zębem czasu już nadgryzionych,
Znacząco niekiedy nadkruszonych,
Wciąż przez wieki milczącym świadectwem będących,
Średniowiecznych klasztorów niegdysiejszej potęgi,

W podziemiach klasztoru na Monte Cassino,
W dziejowych mrokach niegdyś zaginął,
Poszukiwany bezowocnie starych mnichów ciekawością,
Rozniecaną jesiennymi nocami Bożego Natchnienia iskrą,

Lecz odnalazł się w snach Świętego Wojciecha,
Gdy szedł Słowo Boże głosić między Słowian,
I odnalazła go dusza Dobrawy w mrokach pogaństwa,
Gdy ogień chrześcijaństwa roznieciła wśród Polan…

XVIII.

Złoty klucz do Tajemnic Historii,
Ukryty jest w czeluściach tatrzańskich jaskiń,
Strzeżony milczeniem skrzącej rozległych łąk zieleni,
Milczącą mgłą bladym świtem zasnutych,

Opiewali w swych pieśniach jego tajemnicę,
Legendarni karpaccy i tatrzańscy zbójnicy,
Przy blasku strzelających w nocne niebo ognisk,
Sypiących księżycowymi nocami potoki iskier złotych,

Odbijających się niekiedy w ostrzach ciupag,
Wespół z tajemniczym blaskiem księżyca,
By odbijających się niewyraźnie gorejących płomieni żar,
Otuliła z wolna mistyczna księżycowa poświata,

By wszelakie nocne zmory i strachy,
Trwożył tajemniczy błysk ciupagi,
By przelęknione natychmiast pierzchały,
Między zamglone szczyty i spowite mrokiem lasy…

XIX.

Ukryty jest on w niezliczonych legendach,
Szepczących do nas z mroków średniowiecza,
Tych sławiących ojca plemion lechickich Lecha,
I tych litujących się nad dolą oracza Piasta,

Snujących domysły o trzech różnych drogach,
Obranych u zarania Słowiańszczyzny przez Lecha, Czecha i Rusa,
Biegnących przez uroczyska rozrzucone po prastarych borach,
Zwieńczonych założeniem Gniezna, Pragi i Kijowa,

Tych mówiących o zaklętych skarbach,
Ukrytych w średniowiecznych zamków ruinach,
Niekiedy o północy przy pełni księżyca,
Ukazujących się śmiałkom o czystych sercach,

Przez zazdrosne duchy nocami strzeżonych,
Wraz z starannie pośród nich ukrytym,
Złotym kluczem do Tajemnic Historii,
Przywołującym swą tajemnicą rozliczne nocne zjawy…

XX.

Nim zdążyły go dojrzeć w lochach zwaliska,
Błyszczące w ciemnościach ślepia bazyliszka,
Ukryła go w głębinach Wisły warszawska syrenka,
Co ukradkiem doradziła jej przezorna biała dama,

By dojrzawszy w nim swe oblicze,
Gdy o północy przed ślepiami mu zabłyśnie,
Nie padł trupem jak rażony piorunem,
Dla zmór nocnych stając się pośmiewiskiem,

By chichocząc nie doniosły o jego wygłupieniu,
Zalegającym w rzek głębinach posągom pogańskich bogów,
By pośród szyderczych rusałek chichotów,
Nie stał się on pośmiewiskiem dla wodników,

By wodne, leśne i powietrzne demony Słowiańszczyzny,
W niecnych zamiarach przenigdy się nie nabliżyły,
Do poznania nieprzeniknionej tajemnicy,
Zasnutych mgłą niepamięci pradziejów minionych…