cztery pory roku
lato
wstaję
oślepiona blaskiem słońca
kładę stopy na
ciepłą podłogę przepełnioną
od ubrań
tak bardzo chcę schować się w koronach drzew
stworzyć swoje własne
podniebne królestwo
przecieram oczy
zatrzymana niepokojem własnych emocji
i myślę że to nie jest szczęście
kiedy jesienią
cichutko pochlipując
zaparzam kawę po to by zimna
nie została wypita
zimą zamarzają serca
i krtanie
kiedy krztusimy się własnymi kłamstwami
przyciskając dłonie do ust
w nagłym akcie desperacji
w czasie nieokreślenie długim
powietrze ciąży nam w nozdrzach
jeszcze bardziej od nadziei
która żałośnie dojrzewa wiosną
spoczywając na barkach
nieznanego mężczyzny
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -