Król Nibylandii...
„Król Nibylandii w alkowie zastygłych laleczek”.
Dziwne są tory, po których biegną nasze myśli za życia, czasami odkrywamy je zbyt późno, gdyż w chwili kiedy zdążą zardzewieć i zostaną w nas niczym złamana igła po źle zrobionym zastrzyku.
Często też widzimy jak przechadzają się obok nas dni ludzi już odległych oraz chwile kaleczące duszę gdzieś pomiędzy prawdą, a fikcją, wtedy wstajemy i myślimy, że mogliśmy cofnąć czas zmieniając wszystko, co się wówczas wydarzyło, ale to przecież jest niemożliwe!
Tak wielu jest królów życia, że nie sposób ich policzyć, lecz ten utkwił mi w głowie niczym metalowa płytka po trepanacji czaszki. Jego styl to zagubienie, mądrość- martwe slogany z „Targowiska próżności”, zaś cały on jest zwykłą marionetką w rękach rozmówcy...
Były aktor, polityk, jak i fałszerz danych, sponsor oraz przysłowiowy „parasol” Zboru. Zawsze sam, ponieważ taki był od początku Jego zamysł, bo żony wykańczał dosłownie jedna za drugą.
Dzieci kończyły w sierocińcu adoptowane na chybił- trafił. Więc ich los był Mu wystarczająco obojętny.
Matkami stawały się kobiety predystymowane według Sekty na ofiary sadysty.
Ponadto pomagał innym oprawcom; dziś bowiem stoi na czele pewnego Opactwa, a nawet jest Przeorem Zakonu w Kościele Katolickim. W dodatku nie kryje się ze swoją skłonnością do pedofilii, czy też popędami wywoływanymi uzależnieniem od narkotyków. To właśnie z tego powodu zainteresowała Go anatomia. Gdyż lubi patrzeć na cierpienie, ale rzecz dziwna widoku krwi nie znosi, może z powodu, że gdy był dzieckiem kolega dla żartów wylał na niego sok z buraków, a On myślał, że to była krew, co wywołało u Niego większość lęków. Tutaj nadmienię iż także przed ciemnością, gdyż sok zalał wtedy Jego oczy...
Fałszerstwem dokumentów zajął się, kiedy pierwszy raz ujrzał akt własności z okresu średniowiecza aktualny do dziś, ponieważ owładnęła Nim żądza posiadania. Tak prawdziwa jak autentyczne są dowody na kradzież z Jego udziałem, bo przecież większość zamków w Szkocji wraz z dokumentami nie należy prawnie do ich pseudo właścicieli, tylko do kogoś innego.
Wystarczy tutaj znać skład materii, na której dokumenty rzeczywiste zostały sporządzone, a mianowicie piszę tutaj o skórze pewnego Arystokraty, ponieważ On kazał spisać je dosłownie na sobie. Więc te inne np. na nako, czy płótnie to zwykłe falsyfikaty, do spreparowania których użyto naturalnie: formaliny i denaturatu oraz samowyzwalacza.
Jeszcze dodam iż jest pośrednikiem w sprzedaży liturgicznych, Polskich dzieł sztuki sakralnej naturalnie kradzionych po czym przewożonych na rynki zachodnie, gdzie potem się je przetapia.
Złoto to towar tutaj deficytowy i służy do dalszych inwestycji, więc niestety pieniądze zanim trafią do pozostałych inwestorów, zostają często zamienione w fanty, czyli jachty, upominki, bo przecież nikt do prezentów się nie doczepi, nawet za okrągłą sumę.
Dla prawdy...
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -