KSIĘGI ZATRZYMANYCH WIECZYŚCIE

Dorota Surdej
05.34.2015 12:34·~ 3 min. czytania

KSIĘGI ZATRZYMANYCH WIECZYŚCIE

„KSIĘGI ZATRZYMANYCH WIECZYŚCIE”.

Czasami czas uderza nas falowo jak wiatr deformując nasze twarze i na stałe zmieniając oblicza, licząc każdą zmarszczkę jak drwal po ścięciu drzewa patrzymy w lustro na zapisaną kartę naszych oczu...
Gubione po drodze chwile są niczym kartki z nekrologami, tam śmierć zapisuje logarytm słów graniczących wśród wspomnień przeszłości rozwiedzionych od zawsze grubą granicą błędów i dobrych uczynków jak krokusów na cmentarzu pogrzebanych prawd..

Od wielu lat zastanawia mnie pewna kwestia, a mianowicie rodziny Aktora, który odniósł wielki sukces, potem zaś otruł swoją żonę i córki. Dziwna to historia, bo łączy w sobie głupotę oraz uwikłanie psychologicznej bzdury, gdyż wyklucza nadzieję, jak też litość.
Jego małżonka wyglądała jak zorza polarna, córki niczym nimfy, czy boginki- dwie piękności. Zaś On to Bond od A do Z.
Opowieść ta uczy jak kat staje się ofiarą, drapieżnik żerem, a także, co potrafi ludzka naiwność względem inercji zdarzeń- zataczając krąg.
Kiedyś słyszałam Włoską operę- „Sława przecież to żart, książę błazna jest wart. Słowo toczy się w krąg. Z rąk do rąk, z rąk do rąk...”.
Teraz aktualnie jeśli spojrzę wstecz, widzę kobietę trującą Ojca i Matkę, tylko dla majątku oraz włości, czym była toksyna? To stara indiańska trucizna na mrówki i owady, mieszanina oleandru, jaskółczego ziela oraz narkotyku rosnącego jedynie w Ameryce Północnej, teraz to roślina na wyginięciu o właściwościach halucynogennych, silnie żrąca, wręcz „jadowita”. Toksyna powoduje rozkład naczyń limfatycznych podobny do jadu grzechotnika z rodzaju „żażaraki”. Ale również częściowy bezwład kończyn dolnych, górnych, nawet paraliż w końcowym stadium choroby. Nie odkłada się w nerkach, ani w mózgu jak większość. Śladów trzeba szukać na ściankach jelit( podanie przez krwiobieg jest niemożliwe), gdyż organizm jej nie wchłania, przez co powoduje nowotwory: serca, naczyń limfatycznych, czy gruczołów (u kobiet piersi, u mężczyzn genitaliów).
Tak więc truła siebie cała rodzina nawzajem, lecz nie tą samą toksyną, gdyż córki tylko i wyłącznie stuprocentowym ekstraktem z „jadowitego ziela”, przy czym wywołało ono nowotwór, jak i uzależnienie, dlatego pod koniec życia brały twarde narkotyki, nie z bólu, gdyż roślina działa zbyt szybko, a bez pozostałych mniej gwałtownie. Szkoda, że odtrutką na nią jest jad grzechotnika, teraz praktycznie wymarłego.
Sama trucizna, którą testował na córkach jest zbyt szybka, aby uratować człowieka- oddziałowywuje niemal błyskawicznie bez komplikacji zdrowotnych, jedynie można odczuć zmianę w smaku jedzonej potrawy (smak żółci), ale jeśli osoba nie miała kontaktu z żółcią nie rozezna się w niej absolutnie. Po za tym objawami są podobnie jak w przypadku strucia arszenikiem, tylko lżejsze pieczenie w przewodzie pokarmowym, podrażnienie na tle nerwowym, które wywołuje skoki ciśnienia, czasami ataki apopleksji, a w skrajnych przypadkach udar mózgu.
U mrówek w skrócie- topi chitynę ich pancerzy, powoduje silne poparzenia czwartego stopnia oraz śmierć na miejscu.

Dla ciekawych dalszych opowiadań...