Lingua franca cz.1
≈
Wstawanie o świcie po miesiącu przestało przeszkadzać młodemu rekrutowi. Po jakimś czasie nawet polubił poranną przebieżkę. Dawała mu kopa na resztę dnia. To znaczy w teorii dawała bo już przed dziesiątą cała ta energia szła do piachu. Dosłownie do piachu. A dokładniej do nagrzanego piasku areny na której co dzień ćwiczył zapasy. Głównie lądował z ustami pełnymi ziemi ale czasami dawał radę powalić przeciwnika. Zazwyczaj był to Philippe który zapewne się podkładał żeby jego przyjaciel nie czuł się jak totalne beztalencie, którym nawiasem mówiąc był. A przynajmniej tak mu się zdawało. Ale do pewnego czasu ponieważ w jeden dzień wszystko w co wierzył legło w gruzach. A to za sprawą kobiety. Kobiety! Ha! W społeczeństwie w którym płeć piękna nie miała żadnych praw obywatelskich. Mężczyźni walczyli na wojnach i bronili granic przed najazdami. A kobiety? One mogły tylko siedzieć w domach i zajmować się tak zwanymi „kobiecymi” zajęciami. Sprzątały, gotowały i tworzyły dzieła sztuki które i tak znajdowały uznanie wśród innych przedstawicielek tejże płci. Mężczyźni woleli dzieła stworzone ręką „prawdziwych samców alfa”. Sceny batalistyczne były ulubionymi tematami ich obrazów i poematów których było tyle co kot napłakał. Prawdziwy mężczyzna nie zajmował się takimi błahymi sprawami jak tworzenie. Tym zajmowały się kobiety oraz wojownicy nie zdolni do walki z powodu ran odniesionych w walce. Zdarzały się też z deczka inne przypadki mężczyzn, którzy pomimo bycia w kwiecie wieku lub braku trwałych uszczerbków na zdrowiu, postanawiali się oddać sztuce innej niż sztuka wojenna. Chociaż czasami i tacy idą do armii. Jednym z nich jest Philippe między innymi. Dość…interesujący człowiek. Niezbyt lubiany w przez innych żołnierzy. Momentami nawet nienawidzony przez niektórych za decyzje które im się nie podobały. Nawet jeśli były słuszne i prowadziły do dobrych rzeczy. Ale cóż, takie życie inaczej-lubiących. Nasz młody bohater przyjaźni się z nim nie patrząc na jego zapędy. No ale wracając do głównego wątku bo trochę odbiegliśmy od tematu. Skończyłem na tym, że jak co dzień od miesiąca odkąd dołączył do armii ćwiczył zapasy na koszarowej arenie. Dzisiaj nie był jego dzień. Znowu. Jak przez cały ostatni tydzień. Ale szukajmy plusów w minusach. Młody jest to szybko zejdą siniaki a umiejętność upadania tak, żeby nie bolało i nie zostawały ślady nie raz mu się przyda w przyszłości. Mogę was o tym zapewnić xD. Więc gdy tak leżał ryjem w piasku Philippe zauważył w końcu słaby stan fizyczny swojego przyjaciela i postanowił zapytać oponenta o powód tegoż stanu. On, jak można byłoby się spodziewać zważywszy że miał piach w ustach, odpowiedział nieznacznym pomrukiem niezadowolenia z kolejnego siniaka na i tak już bolącym brzuchu. Kobiety umieją namieszać w głowie niejednemu mężczyźnie. Najlepiej wiedział to Parys który wywołał wojnę z powodu baby. Drobną interwencję bogów można przemilczeć. Kobieta oblegająca umysł rekruta jest jak armia która próbuje sforsować średniowieczny zamek. Może i ma przewagę liczebną ale obrońcy bronią się zaciekle. Umysł młodego ktosia (nie zdradzę jego imienia bo to zepsułoby całą tą aurę tajemnicy) też był oblegany w tym momencie. Ale o tym dlaczego był atakowany i co takiego nadzwyczajnego jest w tej kobiecie nie zdradzę teraz. Popsułoby mi to zabawę xD
≈
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -