Poczukiwacz
Postawiłem niepewny krok. Byłbym pewniejszy, gdyby wczorajszy śnieg, nie przysypał ich wszystkich.
Chociaż już niezmartwione ciała, rozpadają się mimowolnie, bez ich chcenia. Tysiące ciał, rozkładających się pod puszystym tchnieniem zimy.
Tylko one, zbieram do towarzystwa swoje odciski palców, żeby nie postradać zmysłów. A może kiedyś, odnajdę swoją świadomość, tą dyskretnie ukrytą w jednej z walizek albo jelicie.
To potem, najpierw muszą coś w siebie wepchnąć, kromkę chleba. Przemycić przez zaciśnięte gardła, skrywające tysiące klejnotów. Wystarczy jeszcze przepłynąć morze kwasów żołądkowych i niepostrzeżenie zostać bogaczem.
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -