Przyszła kostucha po starego komucha
Pewnego razu po starego komucha
Z kosą naostrzoną przyszła kostucha,
Z cienia na ścianie niepostrzeżenie wychynęła,
By zaraz z tego świata go zabrać,
.
Złowieszczy błysk niewidzialnej kosy,
Odbił się w głębi starego komunisty źrenic,
Zaraz dziwny niepokój odczuł w duszy,
W której to istnienie przecież nie wierzył,
.
Jakby nagle nie mógł złapać tchu,
W pustej głowie dziwny ból odczuł,
Wiercić zaczęło starego komuszka w brzuszku,
Jakoś tak niedobrze się poczuł…
.
A tymczasem przezorna kostucha,
Niepostrzeżenie tuż za nim stanęła,
Bezszelestnie kosę uniosła,
By do swego przystąpić dzieła,
.
Widząc głowę przyprószoną siwizną,
Diabolicznym śmiechem złowieszczo chichocząc,
Bezzwłocznie zaraz zamachnęła się kosą,
Powstrzymana nagle jakąś tajemniczą siłą…
,
To dłoń jakiegoś Anioła,
Uniesioną kosę nagle powstrzymała,
Niespodziewany wysłannik z Nieba
Wstrzymania egzekucji natychmiast zażądał!
.
To starego komucha cierpliwy Anioł Stróż,
Choć miał go serdecznie powyżej uszu,
Ostrożnie zrazu nabliżył się ku niemu,
W ostatnich życia chwilach nie szczędząc przestróg:
.
- ,,Nie ma już czasu ni chwili,
Nim na wieki zamkną się powieki,
Za ślepą wiarę w zbrodniczy komunizm,
Bezzwłocznie zaraz uderz się w piersi!
.
Za swe bezmyślne zaślepienie komunizmem,
Błagaj Niebiosa o przebaczenie,
U schyłku życia roniąc łzy rzewne,
Przepraszaj za swą bezgraniczną głupotę!
.
Choć wierzyłeś w komunizm przez całe życie,
Teraz gdy nadszedł już jego kres,
Niech choć nikłe wstydu uczucie,
W duszy twej z wolna zakiełkuje…
.
Za głoszenie zbrodniczej ideologii,
Przez całe życie bez krztyny refleksji,
Zanurz się teraz w wstydu otchłani,
Przepraszaj Boga za błędy młodości!”
.
Słysząc sumienia głos wewnętrzny,
Stary komuch wielce obrażony,
Zaraz cały się nabzdyczył,
Miotając swe żałosne, groteskowe groźby:
.
- ,,Ani myślę modlić się do Boga!
Wezmę i pomodlę się do Lenina!
Lenin prędzej mnie wysłucha,
Bo przecież Boga tak naprawdę nie ma!”
.
I zaraz zamglone swe oczy,
Ku portretowi Lenina na ścianie zwrócił,
Zadowolony, uśmiechem swym szpetnym,
Starcze, pomarszczone oblicze okrasił.
.
Widząc obraz wielkiej rewolucji wodza,
Wzruszył się w głębi zatwardziałego serca,
Uklęknął zaraz na oba kolana,
Natchnionej swej przemowy wygłaszając słowa:
.
- ,,Gdy w mej szarej, bezbarwnej młodości,
Na pewnym postrzępionym plakacie starym,
Po raz pierwszy ujrzały cię me oczy,
O wielki wodzu komunistycznej rewolucji,
.
Twa szpiczasta bródka,
Wzrok mój zaraz przykuła,
Oczu od niej nie mogłem oderwać,
Taka wydawała mi się piękna…
.
Ślepa i bezwarunkowa w komunizm wiara,
Była odtąd esencją mego życia,
Przeto jakby niesiony na skrzydłach,
Do partii bezzwłocznie pobiegłem się zapisać!
.
Poprzez zawiłe mego życia drogi,
Zawsze wodzu rewolucji byłem ci wierny,
Ponadczasowe komunizmu ideały,
Przez całe życie mi przyświecały,
.
Na pochodach pierwszomajowych,
Niosłem zawsze sztandar czerwony,
Krocząc dumnie na pochodu szpicy,
Nie bacząc na reakcjonistów przytyki,
.
Dziś pozostaję absolutnie przekonany,
Że w kraju tym zaściankowym i zacofanym,
Za wszelką cenę należało wprowadzić komunizm,
Nie bacząc na tego uboczne skutki,
.
Tylko, ach tylko komunizm,
Prawdziwym zbawieniem jest dla ludzkości,
Przenigdy dwulicowy kapitalizm,
Nastawiony na zyski i wyzysk!
.
Zagorzałym komunistą byłem całe życie
I takowym u jego schyłku pozostanę,
Nie przestraszą mnie brednie o piekle,
Przez antysocjalistyczny kler zmyślone!”
.
I tak przed portretem Lenina,
Klęcząc z czcią na kolanach,
Stary komuch rzewnymi łzami się zalał,
Łzy połykając gorzko zaszlochał…
.
Kontemplując ten niecodzienny widok,
Śmiercicha w gołe popukała się czoło,
Gdy mowę nagle jej odebrało,
Kosę bezwiednie wypuściła z rąk…
.
Zażenowana do szpiku kości kostucha,
Kościstą dłonią w czachę się walnęła,
Zbierając rozproszone myśli zaraz wyskrzeczała:
- Ale obciach! Ale obciach!!!
.
Widząc takowy rzeczy obraz,
Licząca lat tysiące roztropna kostucha,
Całą sprawę skrupulatnie przemyślała
I do takowych wniosków doszła:
.
- ,,Gdy opowiem to czartom w piekielnych czeluściach,
Wieczność całą ze śmiechu będą się tarzać,
Gotowi swego diabelskiego procederu zaprzestać,
Dusz potępionych wyrafinowanego dręczenia,
.
Nie będzie komu pod kotłami rozpalać,
Potępieńców w kotłach widłami upychać,
Gdy te będą ze śmiechu się zwijać,
Zapomną jeszcze o swych obowiązkach.
.
No przecież chyba piekło zamarznie,
Gdy rozpowiem jego czarciej załodze,
O tej niewysłowionej głupocie,
Jaką widziałam na własne oczodoły puste!
.
Olbrzymie biesy zanosząc się śmiechem,
Powywracają jeszcze kotły osmalone,
Z wywróconych kotłów smoła się rozleje,
A w wrzącej smole całe piekło zatonie…
.
Gdy swe poglądy zacznie tam głosić,
Od diabłów śmiechów gromkich i głośnych,
Gotowe jeszcze popękać piekła ściany,
Przez starego komucha piekło się zawali…
.
Co tu robić, co tu robić???
Na razie chyba pozostaje odpuścić...
W oparach absurdu go pozostawić,
Niech samotnie do Lenina się modli....
.
U mocy piekielnych nie chcę mieć przegwizdane...
Na razie chyba w spokoju go zostawię...
Na jego zwierzenia irracjonalne i szalone,
Piekło chyba jeszcze nie jest gotowe..."
.
Licząca lat tysiące stara kostucha,
Która niejedno przecież już widziała,
Z tego niewysławionego zażenowania,
Zaraz pod ziemię się zapadła,
.
Jak w pokoju niewidzialna stała,
Tak w powietrzu się rozpłynęła,
Roztropnie prędko nie wróciła,
Nie chcąc ryzykować piekłu podpadnięcia…
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -