Retrospekcja snu nieprzespanego.
I’m a negative creep.
Ludzie na krzyżach cierpią karę za swoją niewinność, podczas, gdy winni stoją obok i śmieją się z ciał, które obejmują płomienie. Czerwono-błękitne języki trawią skórę starego człowieka. Całe życie walczył z systemem. Teraz system walczy z Nim. Z tej walki jednak On nie wyjdzie już cało. Ból rozrywa Mu wnętrzności, jednak On ma wciąż kamienną twarz. Pluje w twarz ludziom w garniturach, którzy obserwują z dumą fakt, że robią Mu krzywdę. Jeden z nich, bardzo znany w świecie polityki, dostał śliną w twarz. Wyciąga pistolet i strzela kolejno w oba kolana nóg, które pomagały utrzymać się na krzyżu. Cały ciężar spoczywa teraz na dłoniach, niemal je rozrywając. Ale mężczyzna nie krzyczy. Już nawet nie patrzy na ludzi wokół. Jest teraz w innym miejscu. Przenosi się wiele lat wstecz.
Dzika, dzika młodość.
Od kiedy pamięta, był
wyrzutkiem. Walczył za swoje poglądy, a Jego glany brudne były od krwi ludzi, z
którymi się bił. Był dumny z tego, kim jest. Myślał, że nikt nie może Go
zniszczyć, że jest nieśmiertelny. Zwykłe rzeczy nie miały dla Niego żadnego
znaczenia. On czuł się stworzony do celów wyższych. Był jedyny i wyjątkowy, ale
wokół miał przyjaciół takich, jak On. Każdy inny, wszyscy równi. Elita
rebeliantów. Mieli niemal wszystko. Szaleli tak, jak tylko mogli. Alkohol,
narkotyki, koncerty, seks. Miał wiele kobiet, jednak do żadnej się nie
przywiązywał. Pieprzył je po prostu. Nawet wtedy, kiedy miał dziewczynę,
zdradzał ją z innymi. Ale pewnego dnia coś
się zmieniło.
She loves him more than he will ever know.
He loves her more than he will ever show.
Była całkiem inna. Marzyła o wolności, a On wiedział, że może jej ją dać. To miała być historia jak każda inna. Związek dla seksu. Pociągała Go, bo nie spotkał jeszcze nigdy żadnej takiej dziewczyny. Różniła się od Niego, a jednak też była wyrzutkiem na margines społeczeństwa. Dopełniali się idealnie i nim się zorientował, naprawdę się zakochał. Martwili się o siebie nawzajem, troszczyli się o to drugie. Po raz pierwszy nie potrafił zdradzić kobiety, z którą był. Chciał mieć tylko ją. Pożądał tylko jej. Nic nie planowali, żyli z dnia na dzień i byli szczęśliwi. To jednak nie mogło być dane ich dwójce. Ona miała zapisaną swoją przyszłość. Pewnej nocy wyszła i już nigdy nie wróciła. Pociąg zabrał ją w drogę donikąd, rozrywając jej delikatne ciało
.
Więc zabierz mnie stąd
Jak najszybciej weź
Teraz już wiedział, że niedługo się z nią spotka. Będą razem. Wierzył w niebo. I ta wiara dawała Mu siłę, żeby przetrwać. Miał kolejne kobiety, jednak żadnej tak nie kochał. Były dla Niego tylko zamiennikiem, który jednak nie mógł dorównać oryginałowi. Teraz do niej wracał. Do Jej otwartych, delikatnych ramion. Do jej miękkich ust. Do jej kochających oczu. Już nigdy nie odejdzie. To właśnie będzie koniec Jego wędrówki.
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -