TUNELE NIEMEGO SZPITALA W MIEŚCIE, GDZIE KWITNĄ UMARŁE RÓŻE
„TUNELE NIEMEGO SZPITALA W MIEŚCIE, GDZIE KWITNĄ UMARŁE RÓŻE”.
Są dni, kiedy wszystko milczy, tylko dusze czasami kołysane ciszą wstają i wyją o zemstę do Boga...
Wiesz były lata siedemdziesiąte, a jedna z tamtejszych pielęgniarek właśnie kończyła dyżur, gdy usłyszała ofertę nie do odrzucenia: - Jeśli dotrzymasz tajemnicy, wskażesz odpowiednie miejsce oraz przy tym pomożesz, to może być niezły interes...
Złożył ją brunet o piwnych oczach i naiwnym spojrzeniu, jednak Ona nie potrafiła odmówić, gdyż zawsze żyła w dobrobycie, ale ostatnio cienko przędła.
Mijał rok za rokiem, wręcz galopował na rączym rumaku czasu, a dzieci znikały i dziwnym trafem pojawiały się w szpitalu, aby potem z głodu lub wycieńczenia umrzeć, ponieważ takie było według oprawców ich przeznaczenie.
Tunel, w którym były przechowywane to ślepy zaułek pod jednym ze szpitali w Radomiu, na jego końcu jest lśniąca, srebrna płyta, to właz oraz jednocześnie połączenie z kanalizacją, a aktualnie zardzewiały złom obrośnięty zapewne pajęczyną. Za to wewnątrz odnaleźć można stare materace nadjedzona przez szczury, resztki pozostawionych tam zwłok, jak również całe chordy szczurów.
Nadmienię iż dzieci owe były potomkami rodów królewskich, które okradano z rodowodów, tak aby potem sprzedawać je bogatym córkom lub synom zwyczajnych sponsorów tychże katów zagarniających majątki tychże ofiar. W całym procederze brała udział jedna kobieta- pomysłodawczyni, ladacznica z wyższych sfer i chora na shizofremię wariatka. Wraz z kochankiem, również pielęgniarzem- pomagającym Jej w ucieczce z domu wariatów.
Razem tworzyli najpierw szajkę, potem macką mafii, aby stać się enklawą wśród zwyczajnych sekt.
Abstrahując do miejsca, gdzie znajdują się ewidentne dowody dodam, że trzeba się kierować na północ najlepiej mając stare plany szpitala.
Co dotyczy ciał osesków Kobieta, o której tu mowa na części z nich posadziła klony na trawniku przed placówką. Zaś reszta zakopana została przed starym oddziałem pediatrii którędy dziś biegnie ścieżka od strony hali sportowej.
Te, które zdołały przetrwać lądowały w rodzinach podmienionych dzieci uznawanych autentycznie za sieroty. Potem rosły bez świadomości swojego pochodzenia, bo przecież na końcu i tak czekała je śmierć z rąk tej sekty.
Dzięki pieniądzom rosła ona w siłę po to tylko, aby przynosić dochody wyznawcą, potem poszerzać grono heretyków i w końcu uświadamiać, że morderca jest swego rodzaju bogiem, a trucie własnej rodziny to żaden grzech! Bo przecież nic nim nie jest, co może przynieść majątek oraz sukces.
Jedna z byłych ofiar dla braci i sióstr w cierpieniu.
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -