z mroku
kiedy zbliżam się do krzyża
czyjaś postać mnie poniża
z mroku prosto się wyłania
zmieniając me przekonania
niczym magnes wciąga, wzburza
choć się nigdy nie porusza
wyrył w ciele swe cierpienie
krwią obfitą nieskonczenie
wstrzymam oddech, płytki, giętki
w poszukiwaniu siebie prędki
i choć sam jak palec , cichy , nagi
wyprowadza z rózwnowagi
kiedy kończe z nim zupełnie
czeka , towarzyszac miło, wiernie
oto wisi, wisząc wzdycha
wszechswiat go z otchłani spycha
swoim białym skrzydłem chroni
w przecudownej swojej dłoni
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -