Zamknięte oczy
Zamknęła oczy i właśnie wtedy wiatr wpadł przez okno półotwarte. Firanka musnęła jej czoło, a ona stała nieruchomo, wpatrując się w ciemność tkwiącą pod powiekami. Trwała w odłączeniu, w spotkaniu ze sobą. Z letargu wyrwało ja pukanie do drzwi, tak przerażająco głośne. Zamknęła jeszcze mocniej oczy, aż do bólu źrenic. Nie otworzy, nie ma jej w domu.
Po chwili oczy same nie wytrzymały napięcia, zmęczone rozejrzały sie po pokoju. Ciemność. Zasłonięte zasłony. Martwa cisza. Ona i ten bury koc. Skad ten koc, stary i drewniana podłoga, skrzypiąca pod stopami. Zamknęła oczy. Może śpi. Może dopiero zaśnie. Otworzyła je znowu i zanurzyła się w błękicie ścian. Poczuła się błogo. Teraz odpocznie. Zaśnie może. Może odpocznie.
Obudził ją huk wybuchu, tak głośnego, tak bliskiego, jakby rozlegał się tuż za oknem. Szarość nocy zmroziła jej myśli. Szarosć koca, szorstkiego, dającego zbyt mało ciepła wpełzła do jej umysłu. Jest nadal sama pośród tych pomieszanych dni. Noc jest dobra. Bezpieczna. Nie usłyszy odgłosu cieżkich kroków za drzwiami. Nikt nie zastuka do drzwi. Nikt nie wpadnie znienacka. Noc pochłania cały strach. Nie gwarantuje jednak ciszy, spokoju, odpoczynku. Nie jest taka jak kiedyś. Jednak chciałaby zatrzymać te nocne godziny. Chciałaby, by zegar stanął, nie wybijał następnej. Niepokój kolejnego dnia wtoczy się w nią wraz z kolejnym dniem. Niepewność losu. Zależność od myśli i poglądów drugiego człowieka. Ulotność życia i instynkt przetrwania. Cała ta wojna, która toczy się w niej i poza nią. Zasnęła.
Zadzwonił budzik. Z ulgą otworzyla czy. Nie chciała dłużej spać. Sen wyczerpał jej siły. Kawa. Tak potrzebuje tego ciemnego płynu, by oczyścić zmysły. Nastawiła ekspres i wbiegła prawie do łazienki. jaka ulga. Wszysto jest tak jak było. Nie bedzie się śpieszyć. Nie musi. Dziś nie musi iść do biura. odbędzie kilka spotkań z klientami w mieście, a potem będzie miała czas tylko dla siebie. Może spa, masaz, kosmetyczka, fryzjer. Tak dzisjiaj wszystko. Potrzebuje tego. Potrzebuje wytchnienia. Rześkim krokiem weszła do salonu. Siegnęła po kawę.Wlała w siebie czerń napoju. Napełnił ją energią, siłą, rozjaśnił myśli. Wyszła. Wróci dopiero wieczorem.
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -