Zawsze.
„Zawsze”.
To historia jednego z moich wcieleń, pamiętam tę noc, wspominam dzień utracony po nocy i oddech Księcia Arabskiego, który budził zmysły co rano.
Nie był przystojny, nie dorównywał mi w inteligencji nawet nie próbował. Po prostu był.
Miałam Ojca, prawdziwy skarb dla córki i matkę, zołzę, beztalencie i idiotkę- taką mogła bym przyrównać do rodzicielki teraźniejszej.
Tamta tak samo miała na imię- oby było po wieczność przeklęte imię wszystkich kobiet noszących podobne miano. A imię to Andżelika- prostaczka, w tłumaczeniu na Arabski.
Do tej pory pamiętam jak patrzyłam na jej wybrańca mojego serca, a zwykłego padalca i złodzieja.
Nienawidzę ich do tej pory, ona to teraz moja matka biologiczna i dodam z niekłamaną prawdą, że ma taki sam charakter jak wtedy i wybrała sobie nawet na córkę taką samą wszetecznicę jaką wtedy.
*********
Dzień był nudny, kiedy skończyłam egzaminy w Szkole Medycznej na kierunku o jakim moja matka mogła jedynie pomarzyć. Miałam zaszczyt kończyć Szkołę Męską i skończyłam z wyróżnieniem, gdyż mój Ojciec był za równouprawnieniem, ale ja niestety nie.
Potem chciał mnie zeswatać, więc się zgodziłam na to i pokazał za plecami matki Branka.
Ja nie marudziłam, a kiedy Go poznałam zafascynowała mnie Kultura Wschodu.
Wszędzie czytałam książki od Niego, nauczył mnie nawet Arabskiego, zakochana czekałam na Niego długo, a kiedy przyszło mi usłyszeć, że matka o Nim wie i chce zabić. To zaczęłam z Nim sypiać, aby zajść w ciążę i wszystko jej popsuć, lecz On nie chciał mnie zniesławić, więc zabił Go jej gach w pojedynku rzekomo o mnie…
Był brunetem, gburem, bez pochodzenia, a ona przez niego otruła mojego ówczesnego Ojca.
Nie wiem, czy było warto zapisać się w historii jako ladacznica i złodziejka tak zupełnie podobnie jak robi to ona teraz.
Potem urodziłam benkarta, którego nienawidziłam, był owocem gwałtów..
Zamordowali mnie, zwłoki wyrzucili do lasu, ale Emir miał brata, który znał mnie z Jego opowiadań i wrócił, aby się zemścić.
Wymordował złodziei, katując, najpierw na żywca obdarł ze skóry, potem rozczłonkował i porzucił tak, że nikt nigdy ich nie poskłada.
Noce mijały w poszukiwaniu moich zwłok, nie zostały nigdy odnalezione i nie zostaną, ponieważ stary sługa Ojca je pochował tak, żeby moja matka i inni nie mieli do nich dostępu.
Sługa Uniżony- Stary Cygan,”bowiem mało jest takich ludzi wśród tak plugawego narodu”- jak mawiali mój Ojciec i Mój Ukochany.
Stwierdzam po czasie, że mieli racje.
Do tej pory pamiętam Jego oczy, jak w lesie krzyczał, kiedy podrzynał mu gardło ten rzeźnik, oczy jak zachód słońca nad Jerozolimą, w której się wychował.
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -