Alkoholik
Wrak duszy, dno rozpaczy
gdzie jedyne dno to don kieliszka.
Nie pamiętam już tych czasów,
gry w podchody z przyjaciółmi,
i klasa zajęta rozmową.
Nie pamiętam już dnia wczorajszego,
boląca głowa, brudne naczynia,
rozbite butelki.
Czarno-biały świt zastał mnie po zamazanej nocy.
Budzi mnie telefon,
jak dzwon Zygmunta przy uchu.
Kobieta, moja kobieta, z moim nazwiskiem.
Dzieci, jedno, dwoje, troje… chyba czworo…
Lecz nie jestem pewien… mur w mojej głowie ogranicza widoczność,
odwraca wzrok od ich obrazu.
Raz, dwa, trzy… trzy dni minęły.
Pierwsza, druga, trzecia… butelka…
kolejny dzień…
Pierwsza, druga, trzecia…
Pierwsza, druga, trzecia…
Pierwsza, druga…
Pierwsza…
Druga…
Setna… setka… ha!
…zabawne… ale…
śmierdzi… śmierci… spojrzałem w oczy…
Już nic nie muszę…
Nie…
Już nic nie mogę…
Pierwsza…
Druga…
Trzecia…
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -