Czerwone maki znad torowiska.

Dorota Surdej
30.42.2015 11:42·~ 2 min. czytania

Czerwone maki znad torowiska.

 

Jestem, choć czasami milczę...

I świat ottawą gra liter.

Słowa...,słowa...,słowa...

Jestem dzisiaj szeptem, ciepłem,

choć pozbieram słowa w słowa,

słowa...,słowa...,słowa...

Na gałęzi huczy sowa

zbieram w bukiet ciso- blady

słowa...,słowa...,słowa...

W purpurowym sercu schowam

Twoje wiersze na dnie skryję w

słowa...,słowa...,słowa...

W zamyśleniu odczytane,

zaznaczone Twoja nutą

są wersetem zapisane

niewidzialne cudza skruchą,

tak od nowa serca biciem.

Wznowie, zacytuję w wersie

zapamiętam echa krzykiem

słowa...,słowa...,słowa...

Będą dzisiaj polifonią,

zaznaczonym ech wynikiem

słowa...,słowa...,słowa..

Jak zapomnieć Twoje wiersze?

Jak poskładać słowa w roty

jeśli „słowa” są najszczersze,

SŁOWO teraz znaczy: dotyk.

 

Porozrzucam więc twe słowa

i rozwieszę je na sośnie,

by pachniały tak od nowa

literami z moich powiek

złożę wierszem, to co mówisz

ZAPAMIĘTAM!!!

 

Teraz „słowa” są już szeptem

słyszę wszystko i pamiętam.

Choć wersety kurzem znaczą

  • atramentu ścieżka wyschła...

Jesteś Wieszczem, Jesteś Wieszczem,

a więc słucham jak melodii,

słów, wyrazów i partytur

od rapsodii do rapsodii.

 

Zaglądają do mnie słowa

dziwne wiesz maja Twoje oczy,

...spoglądają ku mnie słowa

tak od nowa...,tak od nowa...

 

Tylko słowa...,słowa w słowach.