Deszcz samotności
Spływające łzy,
Które okalają jej smutną twarz,
Powoli potykają się
O kolejne krople.
Szara codzienność dziewczyny,
Stała się ciężarem,
Trudno go unieść.
Pogrążyła się w otchłani beznadziei.
Nie potrafiła uciec.
Nie mogła już biec po tej kamienistej ścieżce.
Chciała zrobić choć krok,
Lecz jej stopy kurczowo trzymały się wyboistego podłoża.
Teraz upadła.
Zamknęła oczy.
Jeszcze wczoraj błyszczały, jak piękne diamenciki.
Dzisiaj zmęczone, matowe niczym szary, ołówkowy grafit.
Kiedyś wiele radości,
Uśmiechów miliony,
Ale to już historia.
Cała układanka rozpadła się na tysiące drobnych kawałeczków.
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -