Długie opowiadanie.

Dorota Surdej
24.55.2015 12:55·~ 2 min. czytania

„Długi opowiadanie”.

 

Nad morzem kładł się zmrok i brzeg w nim zginął, a białe mewy zasnęły przygniecione ciężarem znojnego dnia.

Pisarz zasną nad Sulimą, gdzie zgasła jutrzenki ćma, choć kot czarny pieści stopy damy otulonej w szare lisy, bo pieśń dobrze ponoć ona zna...

Szepty, liczysz?

Ile, może od Soboty, od dnia?

Bo nad morzem kładł się zmrok i brzeg w nim zginął, tak jak czas, co skraca krok w liczydła spłynął...

A białe sowy znają białe mewy, mimo że nigdy się nie spotkały, ale czasami, czasami listy pisały.

Bowiem nad morzem już położył się zmrok i brzeg w nim zginął, a smak południa był w winie tym, po sali snuł się niebieski dym...

Dama w sobolach, ale czy to dama?

Nie siedzi nigdy sama, dlaczego ma być sama?

Po sali snuł się niebieski dym, a smak południa był w winie tym...

Czarna suknia została na wieszaku, bo struchlała od czerwonego wina smaku.

Nad morzem kładł się zmrok i brzeg w nim zginął, a z nim stary człowiek i morze popłynął w dal za ostrzami i po sali snuł się niebieski dym, a smak południa był w winie tym...

 

D.S.