Duduk bajania
mój umysł tak bardzo nagi przed wami
otacza mnie tu pustynia bez granic
odpływam machając wysoko rękami
zamkniety w piaskowym tsunami
klepsydra już dawno odliczyła swoje
czas jakby się w miejscu zatrzymał
by ukraść chwil kilka po drugiej stronie
ziarenka wiary nieposkromionej
tak dłuży się chwila oczekiwania na osąd
werdykt tak gorzki przecież w swojej wymowie
nigdy nie myślałem że znajdę się tak wysoko
za każdy swój czyn każdy z nas równo odpowie
zapach orientu w księgach zakazanych
przypomina mi tak bardzo o wartości życia
umysł zmęczony zawieszony pod chmurami
duduk znów zabrzmiał nutami prastary
i ta cisza w tle
cisza bez granic
która zachodzi pod gardło
duduk swą naturą
jeszcze bardziej
niepojętą otchłań podkreślając
przemawia do ogniska
och jakże trudno opisać
piękno tego zjawiska
w krainach dalekich powiadali mędrcy starzy
snując historii i legend pięknymi obrazy
i prawdy przenajświętsze z dziada pradziada
zaprawdę oni próbowali wartości bez skazy
teraz nikt z nas już nie dba o opowieści bajania
kiedyś ktoś próbował ich znaczenie przekazać
w odmętach czasu utraciły swą wiarygodność
zagadką jest tak bardzo utracona dostojność
i trudno się z tym pogodzić, że już nigdy nie zrozumiem
czym tak na prawdę jest wolność nieograniczona rozumem
osadzony w czterech ścianach gdzie pajęcza sieć ulic przytłacza
i z głośnika duduk jeno starymi opowieści tajemne koła zatacza
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -