Esencja wzniosłości

sorg
14.39.2013 11:39·~ 2 min. czytania

 

 

Tak wiele mi powiedziałaś milcząc

Pokazywałaś barwnych obrazów tajemnice

Znając odcień czerni jedynie

Rękami wskazałaś kierunki życia okaleczoną będąc

Słowami zobrazowałaś wrogów sylwetki choć niemową jesteś

 

Rozkoszą karmiłaś pomimo czynów grzesznych

Życie przedstawiłaś cudem niejako

Chociaż śmierci cień czai się w każdym zaułku mej drogi

Światłości płomienie kładłaś przed oczyma mymi

Mimo iż w ciemnościach tonę

 

Mars, Saturn, Jowisz

Ich tajemnice przede mną odkryłaś

Znikając w Nocy przestworza

 

Piękno smutku i duszy upadek

Słodycz łez i bólu rozkosz

Wszystek doznań zawdzięczam Tobie – matko przestworzy

Demonie odrodzenia, esencjo wzniosłości

Gór zaszczytnych, mórz i oceanów głębokich rodzicielko

 

W próżni czasu pozostawiłaś

Bym zlodowaciałym bytem mógł się stać

Wciąż patrzeć na twór stworzenia

Z zafascynowaniem i nieskrywaną trwogą

 

Oblicza niebios i piekieł czeluści

Obcymi mi już nie są

Skrzydła ptaków drapieżnych

Ostrza wilczych kłów

Przybrałem do ciała swego

 

I pomimo mroku co komnaty serca mego zalega

Wciąż patrzę z utęsknieniem

Czekając na powrót blasku Twego

Każdej zimowej Nocy