Gondolier.

Dorota Surdej
09.32.2015 12:32·~ 2 min. czytania

„Gondolier”.

 

Tak jak pióra lecą bajki,

w tąbr dziecinnej nuty- strzecha...

 

Strzyga tam liczy kijanki,

parafraza się wciąż wścieka.

 

Miłość mija wciąż kanały,

choć śpiewają Gondolierzy.

 

To pieśń ta jest zwykłej sfory,

strzygą uszy tylko wilki,

 

nasłuchują bajów, baśni

może wyjdzie jakiś jeden

 

z tej kapturkowej wyobraźni...

 

Liczy doba pieśni tyle,

zahuczała nocną sową,

 

bo w niej kwitną róż motyle

zdziwione toporów mową...

 

Ten już głów odsetki,

tamten wścieka się, bo giętki...

 

Ich rozmowa trwała długo,

stali się wręcz lwią przysługą.

 

Stali wszędzie pod ścianami,

malowali, rysowali...

 

ten ogół kości przedstawiali.

 

Ta przysięga stała dęba,

a więc proszę nie przysięgać.

 

Bo kapturek jest znudzone

swoich kłamstw wysłuchiwaniem.

 

A kłamie? Bo jest szalony

  • jej myśli spowiły wrony.

 

Wciąż w niej ten wątek tak ucieka

jak blond włosów pusta rzeka...

 

D.S.