ikar
kiedyś odlecę
daleko wysoko
na wyspy usłane kwieciem
gdzie oceanu olbrzymie oko
brzeg chłoszcze piaszczysty
tam chmury płyną inaczej
niestrudzone nigdy pracą
bo na co im chleb?
wielu przede mną chciało się wzbić
by choć przez moment inaczej żyć
zachciało się ironii
był kiedyś jeden
co się odważył śnić
ukrócił jego nić
los cięciem zamaszystym
dął najpierw wiatr
wyśpiewując imię
to jedno
jedyne
wzywając i kusząc
matczynym dotykiem
własną krew dusząc
niewinna dusza
zapłatą się stała
barankiem
z poderżniętym gardłem
widzisz go gdzieś?
zapewne nie
spokojnie wędrowcze
dla niego już za późno
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -