Manekin
- Kochanie ? – Wyartykułowała bladolica, szczuplutka kobietka, siedząca na podniszczonej, drewnianej ławce, wraz z wpatrzonym w jej delikatne dłonie chłopcem, o cudownej, gładziutkiej twarzyczce.
- Tak skarbie? – Odpowiedział.
- Muszę ci o czymś powiedzieć... – Oznajmiło dziewczę śledząc obłędnymi oczami, ślepia chłopaka. Wzrok jej był pusty, wargi same kleciły zdania, a ręce i ciało taktownie wibrowały z chłodu. Cała wyglądała niczym kukła ze sklepowej witryny, która tylko imituje człowieka, choć dla młodzieńca zdawała się być ona wszystkim co ma, i zauważyć dało się to było w każdym jego najmniejszym ruchu.
-Tak? - Znów odpowiedział.
- Bo widzisz… Nie wiem jak mam ci to powiedzieć, ale…. – Urwała nagle, by po chwili znów zacząć. – Ale… Ja po prostu cię zdradziłam. – Znów urwała i od tego momentu nastała głęboka, cmentarna cichość. Gałki oczne chłopca wypełniły się słonymi niczym oceaniczna woda łzami, które ryjąc koryto na jego policzkach, ociekały na brudny, sponiewierany bruk.
Siedzieli tak chwilę niczym sparaliżowani. Po chwili on ozdrowiał i ruszył gdzieś przed siebie, a ona została, sama, samotna, pozbawiona uczuć.
Po około godzinie zaczęła go szukać. Wiedziała gdzie jest bo zawsze tam chodził. Mijała ludzi, wspięła się na górę, a on tam siedział łykając tabletki. Płakał, a gdy ją zobaczył uśmiechnął się nieco, by zaraz znów pogrążyć się w rozpaczy. Dziewczyna podeszła do niego blisko, spoglądała w jego zapłakane oczy.
- Kochanie? – Wyartykułowała.
- Tak? – Rzucił przez zęby młodzian.
- Wiesz… To wszystko nie jest prawda. Kłamałam, bo chciałam cię sprawdzić… - Urwała, a chłopak uśmiechnął się w jej stronę, zamknął ślepia i usnął na zawsze…
Autor: Konrad Drezno
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -