Mój przyjaciel
Przychodzi, skrada się
ten mój przyjaciel ciemny
mój lęk
czuję jak przebiega mi po plecach
dreszcz, bystra mrówka
już jest
nagle natłok myśli
głowę rozsadza, zaraz wybuchnie
jak wulkan
siada mi na torsie
zaciska łapska na szyji
cwany figlarz
mówię do niego: spier....aj
przewraca mnie na bok i związuje powrózmi
mały skur....l
męczy mnie ta zabawa
tchu brakuje, serce ściśnięte
długa noc przede mną
już lepiej, odpuścił na chwilę...
a to znów zaczyna
dobry jest
siadam, głowa w rękach schowana
wskakuje mi na plecy, za kark chwyta
cały mokry, a tak zimno
gdzie są moje wnętrzości?
znów gorąco
nie liczę już sekund, minut
tysiące myśli, czy to śmierć
nie wiem sam
poddaję mu się, jest lepszy
o to mu chodziło
podnoszę się i opadam
frywolna konwulsja
teraz czas na sen błogi
dziękuję Ci, mój przyjacielu
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -