Nad mogiłą nieznanego partyzanta
Gdy na jasnym wieczornym niebie,
Księżyc z wolna się zarysuje,
Swym ledwo dostrzegalnym okręgiem,
Wypełnionym nikłym półprzeźroczystym blaskiem,
.
Ku wiejskim polom rozległym,
Tam gdzie samotny stoi krzyż,
Skieruję się by oddać hołd historii,
Mocą szczerych mych modlitw,
.
Nad mogiłą nieznanego partyzanta przystanę,
A gdy wieczorny wiatr owieje policzki moje,
W ciszy za jego duszę się pomodlę,
Dziękując mu za jego niezłomną walkę…
.
Zapewne był młodszy ode mnie,
Gdy niemiecka kula zakończyła jego życie,
Gdy bezładnie upadł na ziemię,
A cieniutkimi strużkami popłynęła jego krew…
.
By w miejscu jego śmierci,
Tam gdzie wojna przecięła życia nić,
Stanął po latach brzozowy krzyż,
Imienia młodego partyzanta nie znający…
.
I ta bezimienna nieznanego partyzanta mogiła,
Pomimo upływu dziesiątek lat,
Dla pędzącego na oślep świata,
Głośnym wciąż pozostaje wyrzutem sumienia.
.
W delikatnym wiatru powiewie,
Słychać jakby tamten partyzantów śpiew,
Czuć tamtą niezłomną ich wolę,
Niesie się ich niesłyszalny śmiech,
.
Niegdyś za poległymi polskimi partyzantami,
Wypłakiwały ich matki swe oczy,
Gdy nadchodzące straszne wieści,
Niewysłowionym bólem ich serce przeszywały…
.
Dziś w świecie ułudą nowoczesności zaślepionym,
Każdy chce tylko się bawić,
Nie obchodzą nikogo bezimiennych partyzantów mogiły
I nikt za nimi łzy nie uroni…
.
Przy mogile nieznanego partyzanta uklęknę,
Wyciągnę stary drewniany różaniec,
Z pożółkłymi kartkami do nabożeństwa książeczkę,
Z wolna znak Krzyża czyniąc na czole.
.
Na ciemnozielonej trawie klęcząc,
Tym wymowniejszy oddam mu hołd,
Kłaniając się jego nadludzkim wysiłkom,
Za trud żołnierskiej służby dziękując…
.
Porzucając wielki świat nowoczesnością pijany,
Oddalę się cicho przez nikogo niezauważony,
Zostawię cały ten hałas za plecami,
Ku staremu kościołowi skieruję swe kroki,
.
W stareńkim kościele drewnianym,
Na skraju niewielkiej wsi,
W skupieniu pomodlę się w ciszy,
Za dusze partyzantów poległych.
.
Choć hucznego świata hałas,
Z oddali nieproszony do uszu dobiega,
Popłynie cicho moja modlitwa,
W cieniu wielowiekowego ołtarza,
.
Gdy snop światła z starego witraża,
Padnie na kartki mego modlitewnika,
Tym cichsze modlitw mych słowa,
W stareńkim kościele czule wyszeptam.
.
W drewnianej świątyni, gdzie czas się zatrzymał,
W ciszy, która w sercu pokorę roznieca,
Modlitwa ma popłynie czysta, nieprzerwana,
Za duszę młodego nieznanego partyzanta…
.
A o zmierzchu z drewnianego kościoła wychodząc,
Gdy księżyc już jaśnieje nad okolicą,
Rymy kolejnego wiersza zaplatając,
Pobiegnę myślami ku moim czytelnikom.
.
By tym skromnym wierszem,
Także i Was poprosić o modlitwę,
Za tych którzy naszą Ojczyznę,
Umiłowali niegdyś nad własne życie.
.
A których prawdziwe imiona,
Bezlitosny zatarł już czas,
Nikt już przenigdy ich nie pozna
I pozostaje nam tylko za nich modlitwa…
.
Za dusze partyzantów nieznanych,
Których pamięci strzegą bezimienne mogiły,
Zamykając na chwilę oczy,
Wszyscy się teraz w skupieniu pomódlmy…
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -