Narkomanka?
Tak łatwo zaczęła.
Po prostu kilka dopalaczy wzięła.
Koleżanka powiedziała, że to ją wyluzuje,
Ale teraz ona już niczego nie kontroluje.
Zwyczajnie ćpa, bo musi.
To okropnie kusi.
Już normalnie nie żyje.
Przed światem się kryje.
Co dzień tylko: -Skąd kasę brać?
Czasami idzie nawet kraść.
Biżuteria jej matki z domu zniknęła,
By ona sobie maryśkę łyknęła.
W otchłani nałogu pogrążona.
Czuje się skończona.
Nie potrafi tego uciąć. Nie umie. Nie może.
Kto i kiedy jej wreszcie pomoże?
Ona się pogubiła.
Droga tej dziewczyny ostro zakręciła.
Ona sama ze sobą i z pigułkami została.
Że rodziców straci tak szybko, nie myślała.
Tamten samochód. Dlaczego?
Wciąż pyta: - Czemu nie uchroniłam ich od tego?
Tak by chciała, żeby przeszłość wróciła,
By tatuś całował kolanko, gdy się przewróciła.
Rzeczywistość inna całkowicie.
- Narkomanka! - krzyczycie.
A może biedna dziewczyna zagubiona
W tych wszystkich prochahch zatracona?
Już pomysłów co dalej jej brak.
Chciałaby żyć tak prosto, jak polny, czerwony mak.
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -