Niech świt sie nie budzi
Chciałbym odwrócić bieg zdarzeń,
zmazać te dni niepotrzebne.
Czynić co serce pokaże
z nadchodzącym zmrokiem więdnę.
Za szybko czyny się budzą,
za szybko, zanim pomyślę.
To diabeł, nie anioł z kuszą,
podle miesza w umyśle.
Świtem się rodzi nadzieja,
pobiegnę szybko, naprawię.
Dusza w szczepy rozdziera,
Spadam jak kropla po trawie.
Próbuję po słońca wschodzie
miłość postawić na nogi.
Znów spadam, nikt nie pomoże.
We wiarę i siłę ubogi.
Tak do samego wieczora,
staram się, ja nieporadny.
Z myślą, żeby nie jak wczoraj
Po zmroku znowu upadnę.
Świt będzie, na pewno uda się,
lecz po co serce trudzić.
Tylko wyląduje na dnie,
lepiej niech się już nie budzi.
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -