Studentka zaoczna na blogu
pisze, że kocha i cierpi,
ma mnóstwo polubień i wpisów,
co dla mnie brzmią jak nekrolog
Jest mądry, subtelny, wspaniały
i śmiało patrzy jej w oczy,
a ona rumieni się tylko,
na palec nakręca loki
Niewiele starszy jest od niej,
z zajęć wychodzi ostatnia
żeby zamienić z nim słowo
i dać rozebrać się wzrokiem
O krok jest miłość i szczęście,
wie jednak od kilku godzin, że
pech i wielka tragedia
przeszkodzić mogą skutecznie
Po wykluczeniu zazdrośnic,
które są w życiu i w necie,
płacząc na blogu zasięga
rad koleżanek od serca
Lekceważyła objawy,
każdy odrzuca złe myśli,
lecz teraz nawet sam google
najgorszą diagnozę potwierdza
Tak było w filmie "Love Story"
- nowotwór, śmiertelna choroba,
nie dała żadnej nadziei,
nikt jej zaradzić nie zdołał
Pocieszyć chcą koleżanki,
łzy otrzeć lub chociaż przekląć
przyczynę nieszczęść, cierpienia
co burzy szczęście na wieczność
Wolno złorzeczyć nieszczęściu,
miotać przekleństwa, kalumnie,
może wycofa się w trwodze,
odejdzie, zaniknie, ucichnie
Czasem z chorobą się wygra,
nie zawsze wszystko skończone ...
tu jednak los jest bezwzględny
- jej wykładowca ma żonę.
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -