Plotka

Konwalia
05.58.2010 17:58·~ 1 min. czytania

W ciszy szepty zagrzmiały i obiwszy echem
wpadły w uszu muszelki razem z czyimś śmiechem,
razem z ulic gwarem i ptaków śpiewaniem,
dzieci piskiem i krzykiem, i matki wołaniem

Szepty przepłynęły przez uszu tysiące,
przez podwórka, ulice, parki życiem tętniące,
w końcu wpadły w korytarz, by dziurą w wykuszu
dostać się do niechcianych i zdradzieckich uszu

Tak to ze słów kilku urósł twór ciekawy,
pachniało skandalem, były bójki, wrzawy,
w końcu zawiść przyszła i zazdrość zielona,
burzyła się piana z ust czyiś toczona

Wraz ze stekiem obelg, kłamstwem, dyshonorem,
wrócił twór by się spotkac z twórcą i autorem.
Ten, by wrzawę uciszyć, musiał użyć młotka:
-Kochani, to nieprawda! To jest tylko plotka!