Poranek
Młode słońce jak ogień
Pajęczynę snu skrapla
W rosę poranka przejrzystą
Przez zielone przeźrocza
niewidomy dotykam
lekkich zapachów
tysiąca tęcz, konturów wszechrzeczy
chmury napęczniałe błogością
unoszą się nad bezmiar
błękitu moich oczu
ziewając....
Sen opada barwnie
(wirują ostatnie skrawki
zeszytu papierów kolorowych)
Jak zawsze nieznośnie
dziesięć minut za krótki....
Wkraczam w dzień
Zbudowany kolorami czyichś słów
Egzystuję w ogrodzie nadziei
Nie pytaj mnie nigdy więcej
Czy jesteś mi potrzebna...
27.II.2008
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -