Rozstanie
Księżyc - paznokieć Boga
tak wielki że zawsze dla dwojga
milczy w koronach wieżowców
stróż betonowego lasu
W ogrodzie zmęczona ławka
hotelik złamanego uczucia
chowa miękkie wyznania
pośpiech błogosławionych gestów
płoną papierowe słowa
zalane goryczą czułości
pęka opłatek serca
przeszyty hałasem wspomnienia
bolą poszarpane myśli
siłą odebrane kształty
więdną łodygi ulic
trafione ostrzem jesieni
płynie strumyczek oddechu
wyschłym korytem dwóch dłoni
spijam gorący smutek
rosę nagłego rozstania
Powrócę do ciebie Bezimienna
w ciszy miodowego wieczoru
i ukoję przeciągłą samotność
bo żyć bez ciebie to nie żyć
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -