Sen
S E N
W zdumionych oczach moich rozognionych
Trawa odbija się i złote zioła
Napawające duszę ukojeniem...
Lecz uczuć onych nikt pojąć nie zdoła
Powłoki Śmierci obleczony cieniem,
I nikt nie zoczy jak tańczą motyle
Na lilii - mogile woni więzionych.
W tym Raju - cóż to? Rzeka karminowa
Płynie i wije się w refleksach krwawych?
Podchodzę bliżej, topiąc się w zieleni...
Radości nowa! To w refleksach rdzawych
Ciała mych wrogów topią się w czerwieni
Krwi własnej. W bólu wiją się ich duchy;
Nie ma otuchy dlań, dobrego słowa.
O tak! Tak! Krwawcie! Krwawcie, podłe dusze! -
Jak lekko! Wreszcie szczęśliwym być mogę! -
W torturach gnijcie podłe ciała swoje! -
Daleko katusze i całą trwogę
Zabrał z mych myśli Bóg - mordercze znoje
Dla was są! Dla was! Do gehenny, piekła
Gna ta rzeka wściekła, w Tartaru głuszę!
Serafi w skrzydle odziani płomienie
Co świecą Bożą chwałą w strugach słońca.
Coście jak chłodne posągi z marmuru -
Schwycone lśnienie - w poświacie miesiąca!
Wyście wydarli myśli moje z bólu!
Błogosławione bądźcie, Lwy czcigodne
Miejcie me drobne w opiece istnienie...
***
Lecz w końcu znów era nastaje Mroku:
Budząc się, suche otwieram w krzyk usta
I szpila jawy przebija marzenia
Ku drugiej stronie zwiewając je lustra.
Leżę, sparzony stratą nieistnienia;
Wiem, że umarłem... Nie żyję! Nie chcę żyć!
Zawsze upadek być musi po kroku.
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -