Syndrom wojny w Zatoce Perskiej
Bezwładnie siedzę w płaczu zamkniety,
Stukam w szkło, lecz duch mój od marzeń odcięty,
Nie otwiera, nie patrzy i on mnie zostawił,
Łzą z mego oka zbyt mocno krwawił,
By wrócić, wybaczyć, pomóc w powrocie,
A może nie słyszy w tym złości łozgocie,
Pierwiastki i związki połykać kazali,
Mówili, że to minie, że człowiek ze stali,
Tam, gdzie dawniej karawany wielbłądów chodziły,
Żołnierze śmierć niesli, machiny w krwii brodziły,
Ja byłem jak z apokalipsy koń czarny,
Trzymam w rękach los swój, marny,
Nie wróciłem do matki, choć jestem z nią stale,
Wciąż widzę znaki, domy palę,
Nie przestaje prochem dmuchać co oczy łzawi,
I pytam - Czy ktoś jeszcze mnie stąd wybawi?
Skomentuj utwór (1)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -