TRABANT
JEDZIE TRABANT POLNĄ SZOSĄ
MAŁE KOŁA BRYKĘ NIOSĄ
NAJARANY JEST KIEROWCA
MYŚLI, ŻE TO TESTAROSSA
WTEM ZAJĄCZEK DROGĘ GRODZI
ZDERZAK GŁOWĘ MU USZKODZIŁ
KREW TRYSNĘŁA W PRAWO, LEWO
MÓZG ROZBRYZGAŁ SIĘ O DRZEWO
JEŻYK KRZYKNĄŁ: „O LA BOGA!
JAK MI MEGO KUMPLA SZKODA
ZAWSZĘ KASĘ MI POŻYCZAŁ
A ODSETEK NIE NALICZAŁ”
NO I GDY TAK LAMENTOWAŁ
W PORĘ SIĘ NIE ZORIENTOWAŁ
SPOD KÓŁ KAMIEŃ WYSTRZELIŁO
WSZYSTKIE ZĘBY MU WYBIŁO
LEŻY RANNY BIEDACZYNA
PRZEKLINAJĄC SUKINSYNA
TEN ZAŚ BIEGI ZREDUKOWAŁ
DALSZĄ TRASĘ ZAPLANOWAŁ
POJAZD SZYBKO MKNIE KU LESIE
UTRZYMUJĄC FAUNĘ W STRESIE
WSZYSCY TRZĘSĄ SIĘ OD ŚRODKA
Z SRAKĄ GNAJĄ DO WYCHODKA
SOWA WIDZĄC ZAGROŻENIE
DZIOBEM RWIE SWE UPIERZENIE
POFRUNĘŁA W MGLISTE KNIEJE
OZNAJMIAJĄC, CO SIĘ DZIEJE
LISEK WICIO NA JEJ SŁOWA
ZE SWEJ NORKI WYSTARTOWAŁ
SPRAWNIE CZMYCHNĄŁ W TRAW GĘSTWINE
MAJĄC PRZY TYM DZIARSKĄ MINĘ
TAM JUŻ ŁUK SWÓJ PRZYGOTOWAŁ
STRZAŁY W KOŁCZAN ZAŁADOWAŁ
„JA ZAKOŃCZĘ TĘ AFERĘ
I ZOSTANĘ BOHATEREM!”
PRZYCZAIWSZY SIĘ NA STRONIE
CHCE UMIEŚCIĆ GROT W OPONIE
TRAJEKTORIĘ LOTU OBRAŁ
STRZELIŁ, TRAFIŁ W DUPĘ BOBRA
TEN ZAJĘCZAŁ NIESŁYCHANIE
STOJĄC CHWIEJNIE NA SWEJ TAMIE
„CO TO? KTO TO?” - PYTA WŚCIEKLE
„KTOŚ SIĘ BĘDZIE SMAŻYĆ W PIEKLE!”
KĄTEM OKA DOSTRZEGŁ DRANIA
I JUŻ ZA NIM ZAIWANIA
DOPADŁ WICIA PRZY MROWISKU
MIOTA NIM ZAJADLE W PYSKU
WSZĘDZIE WOKÓŁ RUDE KŁAKI
NIKT NIE WIDZIAŁ TAKIEJ DRAKI
WYZYWAJĄC GO OD HAMA
TREFNY ŁUK NA GRZBIECIE ZŁAMAŁ
A ŻE BÓBR TO EKS-ATLETA
WSADZIŁ LISA W KOPIEC KRETA
NAPCHAŁ JEMUŻ W TYŁEK MRÓWEK
BY ZA ŻYCIA MIAŁ POCHÓWEK
TE JELITA MU KĄSAŁY
BO CZERWONY KOLOR MIAŁY
ŻGAŁO GO NIEMIŁOSIERNIE
CZUŁ, ŻE ZARAZ OGNIEM PIERDNIE
BRZUCH NAPĘCZNIAŁ NICZYM BALON
JAKBY WODY WYPIŁ GALON
JĄDRA Z CZASEM TAK ZWIOTCZAŁY
IŻ WRAZ Z MOSZNĄ ULECIAŁY
TAK WKRWAWIŁ SIĘ CHŁOPINA
ŚLADU W LESIE PO NIM NI MA
TRABANT ZBIERA KRWAWE ŻNIWA
ZBIORNIK PEŁNY MA PALIWA
STERNIK WCISKA GAZ DO DECHY
WZIĄŁ GŁĘBOKIE DWA ODDECHY
CHMURĘ DYMU WESSAŁ W PŁUCA
CZWARTY BIEG LUZACKO WRZUCA
SILNIK WARKNĄŁ NICZYM LWICA
BOLID MKNIE JAK BŁYSKAWICA
ŻUBR STAŁ WTENCZAS NA POLANIE
CZEKAŁ SOBIE NA RUCHANIE
BAAARDZO BYŁ ROZOCHOCONY
WŁAŚNIE KUPIŁ SE KONDONY
GRATIS DOSTAŁ TUBKĘ ŻELU
BY BEZ OTARĆ SIĘGNĄĆ CELU
„STRZELAJ SPERMĄ JAK Z ARMATY”
TAK GO UCZYŁ DZIAD BRODATY
WUJEK ZA TO MAWIAŁ CZASEM
„PCHAJ DO GARDŁA SWYM KUTASEM”
TAKIE TO MĄDROŚCI BYŁY
UMYSŁ W SIANO ZAMIENIŁY
Z PODNIECENIA Z FIUTA KAPIE
A TU GO KTOŚ W ZADEK DRAPIE
TOŻ TO WIEWIÓR BLADY STRASZNIE
„RATUJ ŻUBRZE!” JAK NIE WRZAŚNIE
„JAKIŚ POTWÓR PRZEZ LAS PĘDZI
NASZ LOS ZAWISŁ NA KRAWĘDZI!”
TEN ZAPOMNIAŁ O SWYM WZWODZIE
FRYGA JUŻ KU SAMOCHODZIE
ŁEB POCHYLIŁ NA BARANA
BIEGNIE ŻWAWO NA TARANA
PRZYPIERDYKAŁ SE CZOŁÓWKE
ROZŁUPUJĄC SWĄ MAKÓWKĘ
HUK BYŁ Z TEGO, JAKICH MAŁO
TRZEWIA Z BRZUCHA MU WYRWAŁO
POFRUNĘŁY HEN DALEKO
FLAKI KUNIE WPADŁY W MLEKO
TRZUSTKA PRUJĄC W DRUGĄ STRONĘ
UGODZIŁA W KUPER WRONĘ
TA STRACIWSZY SIELSKOŚĆ LOTU
WPADŁA W SILNIK SAMOLOTU
POSIEKAŁO JĄ W PLASTERKI
ROZWIEWAJĄC WPROST NA ŚWIERKI
A WĄTROBA ŻUBRA WŁAŚNIE
JAK NIEDŹWIEDZIA W RYJ NIE PRAŚNIE
OD TEJ PORY BYŁ CIUT INNY
JAKBY TROCHĘ ZBYT DZIECINNY
CMOKAŁ STALE SMOCZEK W PYSKU
NIE PRZERAŻAŁ JUŻ TURYSTÓW
TRUP ZA TRUPEM PADA GĘSTO
TO NIE ZDARZA SIĘ ZBYT CZĘSTO
PIŁA PIĘĆ TO PRZY TYM PESTKA
RAMBO OSIEM HUMORESKA
POCIĄG Z MIĘSEM JENO FRASZKA
EGZORCYSTA FATAŁASZKA
ZEGAROWA BOMBA TYKA
W LESIE POPŁOCH I PANIKA
NIESPODZIANIE Z BUJNEJ DZICZY
WYGRAMOLIŁ SIĘ LEŚNICZY
PO IMPREZIE BYŁ ŚCIORANY
NA KOSZULI OBRZYGANY
A ZABAWA BYŁA PRZEDNIA
SPĘDZIŁ NA NIEJ PÓŁ POŁEDNIA
SKAKAŁ, PLĄSAŁ MACAŁ BABY
Z WÓDĄ CIURKIEM SZEDŁ NA SZPADY
LAŁ JĄ W MORDĘ JAK HERBATĘ
FILM SPAUZOWAŁ SIĘ MU, ZATEM
JEDNAK TERAZ BYŁ WKURZONY
I WEWNĘTRZNIE ROZPIEPRZONY
KAC DOKUCZAŁ SADYSTYCZNIE
PRZEŚLADOWAŁ GO PSYCHICZNIE
KAKOFONIA W USZACH GRAŁA
CZASZKĘ WEWNĄTRZ ROZSADZAŁA
CHCĄC NAPIECIE ROZŁADOWAĆ
RĘKĄ ZACZĄŁ SIĘ BRANDZLOWAĆ
NA POTĘGĘ TRZEPIE GRUCHĘ
GWAŁCĄC W MYŚLACH ANNĘ MUCHĘ
DŁUGO MĘCZY KAPUCYNA
WSZAKŻE DŁOŃ TO NIE WAGINA
ABY WSPOMÓC MASTURBACJĘ
PALCEM ZACZĄŁ STYMULACJĘ
MOCNO DZIUBIE SIĘ ANALNIE
FALLUS NABRZMIAŁ MAKSYMALNIE
TAK POKONAŁ DROGĘ KRĘTĄ
SZCZYTOWANIE ROZPOCZĘTO
EJAKULAT MELEPETA
TRYSNĄŁ Z PRĄCIA JAK RAKIETA
POCISK Z WERWĄ WPADŁ NA FURĘ
WIELKĄ W TRAMPKU WYBIŁ DZIURĘ
RANIŁ CHŁYSTKA W ŚRODEK CZOŁA
SPRAWIEDLIWOŚĆ NAJSZŁA ZGOŁA
WOKÓŁ ROZLEGŁ SIĘ PISK DZIKI
TO ZŁOŚCIŁY SIĘ PLEMNIKI
ICH NADZIEJA PŁONNA ZNIKA
NIE ZAPŁODNIĄ DZIŚ JAJNIKA
JAKBY TEGO BYŁO MAŁO
JAJOWODY GDZIEŚ WESSAŁO
NIE DOBRNĄWSZY DO SWEJ CHATY
SZOFEROWI GRYZĄ GNATY
ZMUTOWANE CHYBA BYŁY
JAK PIRANIE SIĘ JĄTRZYŁY
PAŁASZUJĄ SZKIELET KOSTNY
HUMOR WRACA IM RADOSNY
DRIVER STAŁ SIĘ CZŁEKIEM Z GUMY
MÓGŁBY W CYRKU BAWIĆ TŁUMY
SKRAJNIE SIĘ ROZREGULOWAŁ
KIEROWNICY NIE SKONTROWAŁ
PROSTO WJECHAŁ W LEŚNE BAGNO
SZYBKO POSZEDŁ Z RZĘCHEM NA DNO
TAK ZAKOŃCZYŁ SWĄ PRZYGODĘ
NIE UWAŻAŁ NA PRZYRODĘ
CHCIAŁ ZABŁYSNĄĆ, WYJŚĆ NA LUJA
STRZELIŁ SOBIE SAMOBÓJA.
K.R.
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -