Wszystko
Pomyliłeś przyprawy, koloryzując każde słowo, kolejny raz.
Trzasnąłeś drzwiami, przez okno wychodząc po rusztowaniu z pustki
I nie wiesz jak, kolejny raz nie dopisałeś ostatniego zdania.
Smsem wysłałeś kolejny sen pod błędny adres.
I nieważne, bo samodzielność już wyrosła z namiętnego tańca miłości.
Możesz krzyczeć. Znowu. Zdania od środka są plastikowe. kolejny raz.
Takie dni, tygodnie i myśli powinno palić się i chować w katedrach.
Echo rozbije pył i wznosząc się z wiatrem wyparują myśli.
Zgasiłeś błyski, na straganach sprzedając marzenia
Z miną dziecka dostającego lizaka odebrałeś wszystko
17 lutego ładowałeś nadzieję, świeciłeś w moich oczach
Po pół roku, przesiąknąłeś, bo padało od zawsze.
Smród na ulicach wypakował wiarę
a Ty nawet nie czujesz, że miałeś wszystko.
Teraz sam maluj sobie tęczę, spakuj ją i wyślij do nieba.
Odpiszę Ci, za rok w pięknym opakowaniu.
Drogą przez palce, przez klify zamaluję.
Próżność twa wyznacza granice. Wiesz, że sprzedałeś wszystko.
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -