zimno
to już czas, kiedy zaczynam blednąć z zimna,
a moja twarz odbija się bielą na starym prześcieradle.
wyrzucam wszystko w kolorze jasnego różu
i znowu farbuję włosy na rudo
(chociaż tego nie lubisz, narzekasz).
przed wyjściem z łóżka maluję się
długo i dokładnie
jakby kredka do oczu potrafiła ukryć pytające spojrzenia
naiwnych dziewczynek.
i tak je widzisz, przejeżdżasz kciukiem
pod moją dolną powieką,
twoje palce pachną sześcioma wypalonymi papierosami,
jeszcze zanim zaczęło się rano.
nasze ręce kiełkują pod kołdrą.
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -