Złudzenie....

Baltazar Frąckowiak
09.16.2010 01:16·~ 2 min. czytania

 

Złudzenie...

Na początku giną słowa,
Potem zapach ulega przedawnieniu,
Następnie kolor oczu staje się mgłą przeszłości,
A potem już pozostaje tylko zapomnienie.
I ginie dla Ciebie ktoś zupełnie.
Ja zapomnieć niestety nie mogę
Wciąż pamiętam
Twój niebiański uśmiech,
Twoją alabastrową cerę,
Twoje prawdziwe spojrzenie,
Twoje zmarszczki będące mapą uniesień.
A byłaś dla mnie czymś więcej niż natchnienie,
Czymś więcej niż gwiazdy na niebie.
Pamiętam nawet kłótnie,
Wrzaski i dźwięki tłuczonych naczyń,
Pamiętam przekleństwa,
A nawet nasze sztylety pełne obłudy.
I wciąż zadaje sobie jedno pytanie,
Czy musieliśmy codziennie karmić się jadem?
Dziś widzę jak we mgle naszą przyszłość,
Widzę jak idziesz z nim trzymając go za rękę,
Mając na twarzy uśmiech zarezerwowany dla mnie,
Widzę jak oddajesz się w jego ramionach zapomnieniu,
Jak mówisz kocham w chwilach uniesienia.
Słyszę jak nazywasz go moim imieniem,
Tak jakbyś zapomniała o moim istnieniu.
Widzę was wiecznie razem,
W snach, w delirium żalu i rozpaczy.
Codziennie tonę w nimfy ramionach,
Chwilowym, sekundowym znieczuleniu....
Bo już nikt nigdy nie będzie Tobą.
Nikt nigdy nie zastąpi marzenia,
Którym było moje złudzenie.