Żona-nauczyciel
do byłej żony Olgi, nauczycielki
W czasie, gdy się kładzie półmrok goły
Na ponurych dachów siwy zwój,
Czekam, kiedy wrócisz już ze szkoły
I przyniesiesz w dar mi uśmiech swój.
Wtedy biegnę na wezwanie wróżki,
I nie żal mi, że jest czasu brak.
Kawał dnia dalszego leci z dróżki,
Nie zważając na tęsknoty znak.
W porę lekcji długich na swą drogę
Patrzę w smutku na ten obraz twój.
Chce mi się wypędzić z serca trwogę
I odzyskać znowu spokój mój.
Jakże chce od tego biec, o, Boże!
Tylko serce jest w upiorczym śnie.
Nie wiem czemu głos twój o tej porze,
Cały głos twój jest we wnętrzu mnie.
Przemkniesz tu a znowu do roboty,
I na całym ciele drżę bez słów,
I odegnać tej natrętnej noty
Już nie mogę w kręgu losu znów.
Ledwie zniknie tylko półmrok goły,
Znowu, widząc dachów siwy zwój,
Czekam, kiedy zwrócisz już ze szkoły
I przyniesiesz w dar mi uśmiech swój.
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -