Donos na siebie - z cyklu RODZINNIE

Piotr Kocjan
05.02.2019 19:02·~ 2 min. czytania

 

Zbliża się niczym armia radziecka

Zwycięska na wszystkich frontach

Kolejna rocznica Dnia Dziecka

W moim wypadku już 65- ta

 

Chociaż nie lubię jubileuszy

I pompy z tym związanej

Na samą myśl pieką mnie uszy

Jakie prezenty dostanę?

 

Od zawsze miałem pod górkę

Bo urodziny w Dzień Dziecka

To tak jak kupiona na córkę

Trochę zbyt krótka kiecka

 

Świętować możesz imieniny

Słyszałem czasem w tłumie

To wbrew tradycji mej rodziny

której łamać nie chcę i nie umiem

 

Że w Dziecka Dzień się urodziłem

Widocznie tego było mało

Jakże ogromnie się zdziwiłem

Bo to w niedzielę się stało

 

Ile potrzeba determinacji

Rodzice, jakie pokonali wyjątki

By w tej już ciekawej konfiguracji

Wypadły jeszcze Zielone Świątki

 

Teraz już, jako w czepku rodzony

Żyłem spokojne oraz mile

Nie chciałem szybko znaleźć żony

Zwłaszcza, gdy wokół dziewczyn tyle

 

Wszystko ma jednak czas i kres

Tak jak w melodii kolejna nuta

I od 30 lat już przy mnie jest

Druga połówka - żona Danuta

 

Gdy z kalendarza spadała kolejna kartka

Czyli zwyczajna historia

Doczekałem się pierworodnego Bartka

A dziewięć lat później przyszła Wiktoria

 

Bartek marcowy jak Idy rzymskie

Wiktoria ze słońcem lipcowym

Myślałem skończyły się wszystkie

Problemy z dniem urodzinowym

 

Aż kiedyś dnia grudniowego

Z obliczeń mych wynika

Słyszę z ust Bartka – syna wspomnianego  

Tato - moja dziewczyna - Dominika

 

I teraz szok i boli głowa

Nie spodziewałem się wcale tego

Bo Dominika nie dość, że czerwcowa

To na dodatek - też z pierwszego.

 

Chyba już wiecie

Jakie się cisną słowa

Na zakończenie wierszyka tego

Zawsze się można spodziewać

Czegoś niespodziewanego.