Muszelka, muszla
muszelko moja
gdy patrzę w twoje różowe podniebienie
czuję jak rosnę i jak twardnieję
nie miej mi za złe
ileż to razy
przemykałem tędy i owędy
i nigdy się nie zatrzymałem
mimo, że hamulec był mocno wciśnięty
do kiedy tak będzie?
nie mam owłosienia, nie ja
ani nie Ty, więc kto?
może anieli powiedzą
pod bramą niebieską
zagwiżdżą i przerzchną
spokojnie odetchną
w swych miekkich półbutach
z batem w dłoniach dziarsko
nie będę mieć żalu
jutro jest środa
dziś wieczór wtorkowy
kanapka zjedzona jest do połowy
i co dziś ważniejsze
kanapka czy muszla
co by nie napisać pewne jest jedynie
że w finale kanapka przez muszlę popłynie
mcbad
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -