Rozdział 3. Po co aborygeni zjedli Cooka, Włodzimierz Wysocki
link do strony rosyjskiego oryginału:
https://mir-knig.com/stihi/read/16120
(tłumaczenie z rosyjskiego)
Ach, nie chwytaj się gdzieś cudzej talii,
Gdyż z rąk śmiało własną puścić mógł.
Wspomnij, jak do brzegów Australii,
Płynął nieżyjący dzisiaj Cook.
Tam pod wszelką palmą wśród azalii
Co dzień, nie zważając na złe dni,
Właśnie w tej słonecznej Australii
Jedli sobie wciąż dzikusy źli.
Lecz po co ci tubylcy zjedli Cooka?
Za co? – Kto wie… Milczy nauka.
Nadzwyczajnego się już nikt tu nie doszuka:
Mieli apetyt, więc zjedli Cooka.
Istnieje wersja, ze ich wódz o twarzy mruka
Krzyczał, iż smaczny jest ten kok na statku Cooka.
Pomyłka wyszła, ot o czym milczy nauka:
Zjeść chcieli koka, a zjedli Cooka.
I wcale w tym nie było chyba huku –
Weszli bez dźwięku i nawet stuku.
Puścili pałę w ruch we mroku u kaduka,
Bęc – prosto w ciemię i nie ma Cooka.
Lecz jednak mamy jeszcze przypuszczenie,
Że zjedli go z szacunku bez pragnienia,
Iż wszystkich sam podjudzał drań (w tym cała sztuka!):
“A nuż, chłopaki, chwytajcie Cooka!
Kto zmiecie go bez solu i bez cukru,
Ten już podobny stanie się do Cooka.”
I łajdak sam się znalazł, no i huknął
Gwizd bumeranga i nie ma Cooka.
I już dzikusy załamują ręce,
Tuż łamią kopie, łuce razem z sercem.
Spalili i rzucili pałę u kaduka.
Wciąż przeżywają, że zjedli Cooka.
--------------------------------------------------
Włodzimierz Wysocki, przekład Walentego Walewskiego