List do Wisławy Sz.
Moja Droga
Słońce dzisiaj jakby piękniejsze a ja zdrowieję. Nie licząc codziennych spacerów z Żoną i moją sunią Tequilą. Dużo czytam. Nadrabiam to co straciłem przez moje demony. Mój dom to jedna wielka biblioteka. Nie mam dużego telewizora. Nie mam go w ogóle. Ale mam mnóstwo książek. gdzie Miłosza, Twardowskiego, Bukowskiego książek wiele. Znalazłem i Twoje, pośród płyt z muzyką Freddie'go. Uwielbiam jego głos. Wiesz kochana, że uwielbiam czytać cały boży dzień? A tak chciało mi się do lasu, na dywan z liści albo pobiegać boso po mokrym mchu. Ale nie mogłem. Tak trudno było mi się rozstać ze "Światem według Garpa" i Freddie'm i Montsy. "Barcelona" unosi mnie w objęcia gwiazd. Dryfuję po Drodze Mlecznej, szukam siebie. Zbliża się wieczór i "Czwarta nad ranem" na zmęczonym biurku. Na uszach Szpilman i "Sonata". Ty wiesz prawda? Nie potrafię się powstrzymać by zaraz po pierwszej strofie cytatu nie napisać. A taki on: ”Piękno bowiem jest jedynie przerażenia początkiem, który potrafimy jeszcze znieść i podziwiać, albowiem gardzi łaskawie naszym unicestwieniem w ostatniej życia godzinie". Powiedz mi moja droga, czyż mój zachwyt nad Twoim wierszem nie jest uzasadniony? Odpowiedz mi kochana, jak się mają moje wiersze, do tego co miało szczęście narodzić się pod stalówką Twojego pióra? Wiesz co myślę? Myślę, że ma to się nijak! Zadziwia mnie, Twoja nade wszystko jasność myśli i precyzja ich pokazywania słowami, niezwykła umiejętność obserwacji, patrzenia na otaczający świat, jego przeobrażenia. To nie jakieś tam pisanie, to objawienie. Tak, tak wiem. Nie lubisz peanów na swój temat. Zwłaszcza na swój. Ale niech mi będzie wolno wyrazić swoje zdanie. Wydawałoby się, że Twoje pisanie to zwyłe słowa. Ty sama wiesz ile w nich jest Ciebie samej. Wisiu - stałaś się budulcem mojego widzenia świata. Swoimi słowami skroiłaś go na moją miarę wrażliwości i percepcji. W podzięce kochana, napisałem dla Ciebie wiersz.
mogę zatrzymać Ziemię
sprawić by obracała się wolniej
albo zmienić bieguny
sprowadzić gwiazdy na złą drogę
i niechby odjechał nią Wielki Wóz
mogę być ulotną myślą
stać się wolnym motylem
napić się z tobą wódki
skopać co niektórym tyłki
mogę dostrzec inne światy
wywołać dusze poetów umarłych
mogę droczyć się z tobą
ale po co
nie wystarczy że jestem?
Jakbym oglądał krainę mojego dzieciństwa. Ale Ty moja droga przecież..... Nieważne. Nie pamiętam, czy pisałem o moich fascynacjach Stachurą. Nie tak dawno, zaczytywałem się w antologii straconych dla świata poetów z naszego kraju. Wiesz moja droga, że wiele wierszy przepisałem do komputerowego folderu "ulubione"? A mój kot....? No właśnie, bo co ma począć kot w pustym mieszkaniu? Wdrapywać się na ściany? Ocierać między meblami? Ależ ten Szpilman się dzisiaj rozpanoszył. Cały mój niewielki pokój w jego muzyce. Sonata Księżycowa. Dość często można ją słyszeć jako podkład w nastrojowych scenach filmowych. Wybacz mi kochana moją ciekawość ale rad bym, gdybyś udzieliła mi odpowiedzi na pytanie. Grasz jakieś utwory Szpilmana? Wiem, że Chopin jest jednym z Twoich ulubionych twórców. Może, jeśli wyskrobiesz czas pośród ćwiczeń i nauki pomiędzy aniołami, słów parę do mnie skreślisz? Pozdrawiam w późny wieczór. U mnie już gwiazdy na niebie. Trzymaj się tam Wisiu. Jeszcze troszkę, zanim podziękuję Ci osobiście za to że...
Skomentuj utwór (0)
- Zaloguj się, aby móc komentować utwory innych użytkowników -